Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73513

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sporo było swego czasu o niekoniecznie odpowiednich kandydatach do pracy, więc pomyślałem, że opiszę trochę jak potrafią "błysnąć" rekruterzy.

W pewnym momencie, dość krótko, mieszkałem w Luksemburgu. Pewnego dnia dzwoni telefon z kierunkowym z tego nudnawego moim zdaniem kraju. Odbieram i zaczyna się rozmowa.

Tu warto wspomnieć, że odbywała się ona po angielsku (najpopularniejszy w tym kraju francuski delikatnie mówiąc nie jest moją mocną stroną), co najwyraźniej stanowiło pewien problem dla pana rekrutera bo każdą wypowiedź przeciągał niesamowicie... Dodam, że miałem (i wciąż mam) telefon w niemieckiej sieci, więc oczami wyobraźni widziałem kolejne centy za roaming nabijane na rachunku.

Całości rozmów nie przytoczę ale wyglądało to mniej więcej tak:
R: Bo ja mam ofertę pracy w Luksemburgu... Czy mógłbym umówić pana na wstępną rozmowę Skype? (w mojej branży często rekrutuje się międzynarodowo więc większość jeśli nie wszystkie etapy odbywa się w ten sposób)
J: Oczywiście, nie ma problemu. Z resztą obecnie mieszkam w Luksemburgu, więc jeśli to przyśpieszy bądź uprości proces to mogę stawić się na rozmowie osobiście.
R: Aha... to pan mieszka w Luksemburgu?
J: Tak, w zasadzie w samym centrum zaraz obok [tu nazwa popularnego również w Polsce marketu RTV/AGD - w przypadku Luksemburga jedyny w mieście, jeden z dwóch w kraju].
R: Aha... to ja zapytam.
(rozmowa trwała jakieś 10 minut)

Następnego dnia gość dzwoni znowu.
R: Witam, ja chciałbym zaproponować rozmowę pojutrze. Czy będzie pan dostępny o godzinie 12?
J: Tak, dopasuję się. Rozmowa ma być osobiście czy poprzez Skype?
R: A bo wie pan, firma ma siedzibę w Luksemburgu...
J: Tak, mówił pan wczoraj i jak wspomniałem nie jest to problem.
R: A to pan jest w Luksemburgu? (nie kurde, na Hawaje się przeniosłem)
J: Tak, mieszkam w dzielnicy Gare.
R: Aha... A to mógłby pan przyjść do biura na ulicę XYZ? (nie pamiętam jaką konkretnie ale to było jakieś 5 minut pieszo)
J: Oczywiście. Prosiłbym tylko o potwierdzenie mailowe potwierdzenie spotkania wraz z adresem i nazwiskiem osoby.
R: To ja wyślę email...
J: Dobrze, to czekam.
R: I w tym emailu pan wszystko będzie miał napisane to będzie pan wiedział...
(powtórzył to w różnej formie chyba 3 razy)

Rozmowa się zakończyła. Minął dzień - maila brak. Nadchodzi czwartek, kiedy to rzekoma rozmowa miała mieć miejsce ale z braku potwierdzenia nie poszedłem. Z resztą i tak nawet nie próbowałem przez telefon zapamiętać adresu ani francuskobrzmiącego nazwiska.

Godzina 12:30, telefon.
R: Dlaczego pana nie ma na rozmowie.
J: Zgodnie z ustaleniami prosiłem o wysłanie maila z potwierdzeniem a takiego nie dostałem.
R: A tak, bo ja miałem wysłać mail ale zapomniałem...
J: No właśnie.
R: A to pan mieszka w Luksemburgu? (serio!)
J: Tak.
R: A to ja umówię pana na jutro na 13...
J: Niestety, już mam plany. Czy może być przyszły tydzień?
R: Dobrze, ale ta rozmowa ma być w Luksemburgu to będzie pan mógł dotrzeć? (naprawdę traciłem już cierpliwość)
J: Tak. Proszę tylko przysłać mailem potwierdzenie terminu a ja się dopasuję.
R: A jaki dzień panu pasuje?
J: W przyszłym tygodniu w zasadzie każdy pod warunkiem jednodniowego wyprzedzenia.
R: To do widzenia.

Poniedziałek. Jest email: rozmowa w poniedziałek o 14 - była jakoś 11:15. Zazgrzytałem zębami i odpisałem, że nie dotrę bo mam już inaczej ułożony dzień a prosiłem o dzień wyprzedzenia. Jakieś pół godziny później gość dzwoni.

Rekruter zaczął od... tak, pytania o to, czy mieszkam w Luksemburgu. Rozmowa nie trwała długo i w dość niedyplomatyczny sposób powiedziałem gościowi, co sobie może z tą ofertą i stanowiskiem zrobić.

Reasumując więc nie tylko kandydaci i nie tylko w Polsce zachowują się czasami jak kosmici.

zagranica rekrutacja

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 324 (334)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…