Przypomniałam sobie, jak kiedyś dostałam telefon z ARiMR, z informacją, że mam się jeszcze dziś do nich pofatygować, bo wystawiono mi pewien dokument, który muszę pobrać z pokoju A i zanieść do pokoju B.
Żeby było śmieszniej, to przy pobraniu tego papierka nie wymagano ani mojego podpisu, ani dowodu. Po prostu musiałam pójść, wziąć papier, zanieść do drugiego pokoju i na tym koniec.
A żeby było jeszcze śmieszniej to oba pokoje były na jednym piętrze.
Do dziś nie wiem dlaczego żaden z pracowników nie mógł po prostu przenieść jednego papierka do pokoju obok. Ja musiałam przejechać ponad 20 km.
Szczyt biurokracji osiągnięty ;)
Żeby było śmieszniej, to przy pobraniu tego papierka nie wymagano ani mojego podpisu, ani dowodu. Po prostu musiałam pójść, wziąć papier, zanieść do drugiego pokoju i na tym koniec.
A żeby było jeszcze śmieszniej to oba pokoje były na jednym piętrze.
Do dziś nie wiem dlaczego żaden z pracowników nie mógł po prostu przenieść jednego papierka do pokoju obok. Ja musiałam przejechać ponad 20 km.
Szczyt biurokracji osiągnięty ;)
Ocena:
349
(363)
Komentarze