Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73569

przez ~Jabberwocky ·
| Do ulubionych
Dzisiaj jest wtorek czternastego. Wiem, bo gdy popełniłam podstawowy błąd mieszkańca Krakowa i stałam na chodniku przez jakieś trzy minuty i rozmawiałam przez telefon, czekając na koleżankę (poszła do ksero), podszedł do mnie Pan Piekielny. Z miejsca zaczął nawijać bardzo szybko, płynnym słowotokiem, w którym zawarł przeprosiny za przerwanie mi rozmowy telefonicznej, o tym, że dzisiaj jest wtorek czternastego, on się nazywa Piekielny, PKP kosztuje pięćdziesiąt złotych, on jest z Wrocławia, on chce mi oddać, dworzec jest tam, ja jestem studentką. Powtarzał to wszystko w kółko, zmieniając tylko kombinacje w jakich pojawiały się fakty. Ostatecznym sensem było to, żebym pożyczyła mu pięćdziesiąt złotych na pociąg, on odda. Pokazał mi swój dowód osobisty, bym wiedziała, że nazywa się Piekielny i jest z Wrocławia.

Ja, jak jeleń na autostradzie, zdębiałam i gapię się na człowieka, przez cały wywód. W końcu mówię, że nie mam przy sobie takich pieniędzy. I że w ogóle to ja biedna studentka jestem.

On do mnie, że pójdziemy do bankomatu, który znajduje się we wskazanym przez niego łapą kierunku. Ja na to, że ja czekam na kogoś i idę później do biblioteki, która jest w przeciwną stronę.

W tym momencie moja koleżanka wyszła z ksera. Patrzy zdezorientowana, więc pan ją też zaczyna nagabywać. Dodaje nowy fakt, że nie ma pieniędzy, bo kupił buty. Pokazał nawet paragon. Śmielej ode mnie, koleżanka mówi mu, że nie mamy takich pieniędzy do pożyczenia, więc on proponuje po dwadzieścia pięć od każdej. Coś bąkamy w odpowiedzi, na co Pan Piekielny traci cierpliwość, stwierdza, że jesteśmy "wredne c*py" i odchodzi.

Później dowiedziałam się, że mama koleżanki też spotkała tego jegomościa w jej rodzinnym mieście. Wtedy jechał do Nowego Sącza i nie miał na bilet bo kupił soczek.

ulica

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (240)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…