Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73843

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez 16 miesięcy pracowałam w Dziennym Domu Pomocy Społecznej jako pracownik socjalny. Z założenia do moich obowiązków należało przyjmowanie nowych podopiecznych, przeprowadzanie aktualizacyjnych wywiadów środowiskowych, praca socjalna czyli po prostu rozmowa z seniorami, pomoc niewymagająca wychodzenia z pracy (czyli np. wypełnienie wniosku o dodatek mieszkaniowy itd.)

W praktyce robiłam wszystko. Podawałam obiady do domów i na stołówce, ustawiałam stołówkę na mszę (brzmi banalnie, ale co poniedziałek i piątek trzeba było przestawić kilkadziesiąt stołów i krzeseł), pomagałam w organizacji imprez, prowadziłam zajęcia, długo by wymieniać ;-)

Absurdy w pracy zdarzały się bardzo często, mogłabym opisać wiele piekielnych sytuacji, ale zagryzałam zęby i robiłam to co do mnie należało i to co nie należało :-)

Wiedziałam, że nie będę tam pracować wiecznie, byłam na zastępstwie, teraz poprzednia dziewczyna wraca z macierzyńskiego.

Tak czy siak naprawdę napracowałam się w tej firmie (teraz mam dużo czasu na bezrobociu, powrzucam może jakieś historie...). Zawsze raz na pół roku dostawaliśmy w firmie premię za te wszystkie nadprogramowe czynności. Były to śmieszne pieniądze (maks 200 zł), ale w sytuacji kiedy mieszkam sama i nie ma nikogo poza babcią kto może mi pomóc to każdy grosz się liczy.

Nie, nie dostałam premii. Nie zobaczyłam za całą swoją ciężką i efektywną pracę nawet pół złamanego grosza.

Ale nie to jest najbardziej piekielnie. Najbardziej ubodło mnie to, że wczoraj w pracy rozliczyłam się z szefową ze wszystkich rzeczy (pieczątka, świadectwo pracy itd.) i wyszłam na chwilę z naszego gabinetu (był podwójny, ale łączony) załatwić jakaś ostatnia sprawę z jedną z podopiecznych. Kiedy wróciłam jakieś 15 min później szefowej nie było. Wpadła do firmy na dwie minuty przed tym kiedy ja miałam wyjść, spojrzała na mnie i wykrzyknąwszy "to pani stąd jeszcze mię wyszła?!" uciekła świńskim truchtem w przeciwnym kierunku.

Nie goniłam jej..

I tak oto po 16 miesiącach nie usłyszałam nawet głupiego "pani Kasiu, dziękuję za wspólną współpracę, życzę dalej powodzenia". Przez cały czas pracy zdobyłam serce podopiecznych, inni pracownicy byli zadowoleni ze współpracy ze mną, szefowa ciągle powtarzała, że chciałaby żeby moja poprzedniczka wzięła wychowawczy i nie wracała jeszcze do pracy (to dziewczyna która pracuje po znajomości więc nie robiła połowy tego co ja) a na koniec dostałam takie oto "pożegnanie"...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 254 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…