Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#73852

przez ~totalniewkurzona ·
| było | Do ulubionych
Przepraszam, jeśli będzie trochę nieskładnie, ale sytuacja działa się dosłownie przed chwilą.

Nie będę wyjaśniać, co to są lokale przejściowe, tym bardziej że ostatnio okazało się, że coś takiego jest w ogóle niezgodne z ustawą i nie ma prawa istnieć, a w naszym mieście funkcjonuje od dobrych kilkunastu lat. Ważne są tylko realia - mieszkasz, płacisz czynsz i czekasz na przydział "normalnego" mieszkania, a na warunki nie narzekaj, bo wypad! A warunki - pokój o oszałamiającym metrażu 12 m kw, do tego wspólna na całe piętro kuchnia i łazienka. Większość sąsiadów OK, więc nie ma problemów z zostawianiem swoich prywatnych rzeczy w kuchni czy (zwłaszcza!) w łazience - mydło, ręcznik, pasta do zębów itp, nikt tego nie trzyma w pokoju, tylko w łazience, wiadomo że nikt nie ruszy, a jak ruszy, to powie: "słuchaj, zabrakło mi szamponu, wzięłam trochę od ciebie, OK?" OK, nie ma sprawy.

Czasem jednak zdarzają się takie "kwiatki", jak pan Piekielny. Piekielny się nie myje, wejść po nim do ubikacji ciężko - wiadomo, po dwójeczce nigdy fiołkami nie pachnie, ale to plus smród zastarzałego potu powoduje autentycznie odruch wymiotny, nauczeni doświadczeniem ostrzegamy się nawzajem: "nie idź do teraz do ubikacji, Piekielny tam był, poczekaj aż się wywietrzy".

Dzisiaj jednak miarka się przebrała, przynajmniej dla mnie. Puka do mnie sąsiadka i informuje mnie, że jej dzieci widziały, że Piekielny używa mojej szczoteczki do zębów. Naprawdę, jestem osobą spokojną i opanowaną, ale w tym momencie dostałam po prostu szału. Idę do niego i pukam (walę pięścią) do drzwi. Nie otwiera, więc grzecznie mówię (drę ryja na maxa) "otwórz bo ci te drzwi wypier...!!!". Otworzył. On nie wie o co chodzi, a w życiu, a nigdy, a przecież on prawie zębów nie ma... Jeszcze grzeczniej mówię: "G*wno mnie obchodzi, czy masz zęby, czy ich nie masz, i czy tą szczoteczką myłeś zęby, czy ch*ja! Jak jeszcze raz ruszysz cokolwiek mojego, to ci ręce upier... przy samej d*pie!" Sama nie wiem jak i kiedy zdołałam pójść do łazienki po "narzędzie zbrodni" i rzuciłam mu tą szczoteczką w pysk. Cała reszta mieszkańców dzielnie mi sekundowała, bo Piekielnego każdy ma dość, jest uciążliwy pod każdym względem, a korzystanie z czyiś rzeczy to dla niego norma.

Totalne wkurzenie już mi trochę przechodzi, za to zaczyna mi doskwierać ból ręki - porządnie tą pięścią waliłam w drzwi. Może i wyszłam na ostatnią chamkę, ale naprawdę nie wytrzymałam...

P.S. Informacja o używaniu mojej szczoteczki na pewno była prawdziwa, dzieci sąsiadki nie mają skłonności do zmyślania, a szczoteczka była mokra, ewidentnie przed chwilą używana.

wspólna_łazienka

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (163)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…