Byłem praktykantem pewnego prestiżowego hotelu w Poznaniu posiadającego 4 gwiazdki. Było nas około 25 praktykantów z różnych szkół. Hotel ten jest nastawiony głównie na gości z zagranicy. Pewnego dnia miałem zmianę na restauracji śniadaniowej wraz z ładną ale pustą [B]lądi. Akurat byłem stolik obok i słyszę jak ona czając się na stolik przy którym siedzieli włosi, mówi do koleżanki.
[B] Ten stary już chyba ma dość, idę mu zabrać talerz.
Po czym wkracza do akcji mimo ze gość na chwilę przerwał zamiatanie talerza w celu odebrania telefonu.
Blądi śmiało bierze talerz a gość na to próbuje powiedzieć coś po włosku w celu odzyskania talerza.
[B] Jak pies je to nie szczeka. - Ucieszona z żartu, bo i tak jej nikt nie zrozumiał.
Miała pecha bo przy stole siedział [T]łumacz.
[T] Mogę prosić kierownika zmiany?
Blądi nawet nie była w stanie nic powiedzieć, po czym poprosiła kierownika.
Do końca praktyk polerowała sztućce i szklanki na zapleczu.
[B] Ten stary już chyba ma dość, idę mu zabrać talerz.
Po czym wkracza do akcji mimo ze gość na chwilę przerwał zamiatanie talerza w celu odebrania telefonu.
Blądi śmiało bierze talerz a gość na to próbuje powiedzieć coś po włosku w celu odzyskania talerza.
[B] Jak pies je to nie szczeka. - Ucieszona z żartu, bo i tak jej nikt nie zrozumiał.
Miała pecha bo przy stole siedział [T]łumacz.
[T] Mogę prosić kierownika zmiany?
Blądi nawet nie była w stanie nic powiedzieć, po czym poprosiła kierownika.
Do końca praktyk polerowała sztućce i szklanki na zapleczu.
Hotel z Poznania
Ocena:
601
(833)
Komentarze