W moim miejscu pracy mamy dwoje stróżów nocnych. Pana Zdzisia i psa o imieniu Rambo. Jak nad urodą Pana Zdzisia nie ma zachwytów, tak nad drugim stróżem-jest ich pełno.Z daleka widać dużą, dość puchatą kulkę, budzącą pozytywne odczucia. W rzeczywistości jest to prawie maszynka do zabijania.
Rambo jest agresywny. Słucha się tylko ludzi, pracujących u nas- w szczególności Zdzisia i mnie, bo z nim najwięcej przebywamy. Na pracowników w godzinach pracy się nie rzuci, olewa ich i nawet nie chce mu się wychodzić ze stróżówki lub kojca. Jednak gdy przychodzi czas jego warty, na wszelki wypadek nawet i oni muszą się "zapowiadać", bo Rambo uczony był bronienia terenu ze względu na maszyny, które w okolicy często dostają nóg i wędrują w nieznane.
Na ogrodzeniach z każdej strony zakładu jak byk stoi "Agresywny pies, nie wchodzić bez pozwolenia" itp.
Jest weekend, a więc Rambo ma dyżur pełną parą. Pan Zdzisio popija spokojnie kawę, na zegarku dochodzi 19, a ulicą idzie sobie mądry rodzic z córeczką (wiek wczesnoprzedszkolny). Dziecko zobaczyło Rambo i od razu leci do płota, niczym Kargul do Pawlaka.
Mądry tatuś, mój osobisty faworyt w plebiscycie ojca roku, reaguje, a owszem! Słowami:
- A idź pogłaskaj pieseczka, patrz jak ładnie, spokojnie leży.
Mała miała już ręce za płotem i już sięgała w stronę Rambo, lecz 60-letni Pan Zdzisiek był szybszy. W ostatniej chwili odciągnął psa, który już nabierał postawy bojowej. Od razu poinformował tatusia, o jego błędzie-w mało kulturalnych słowach (które ocenzurowano, aby was nie gorszyć):
- Panie, czytać Pan nie umiesz?
- Co nie umiem? Dziecko psa nie może pogłaskać? To na co on tu leży?
- To teren zakładowy, a pies jest obronny. Dziecko by miało rączki utrącone!
- To po co taki ładny pies leży, żeby dzieci kusił! -odkrzyknął, zabierając swoją, chodzącą próbkę DNA.
Panu Zdzisiowi witki opadły. I mnie też, gdy mi o tym opowiedział.
Czy takie zachowanie można już uznać za selekcję naturalną?
Rambo jest agresywny. Słucha się tylko ludzi, pracujących u nas- w szczególności Zdzisia i mnie, bo z nim najwięcej przebywamy. Na pracowników w godzinach pracy się nie rzuci, olewa ich i nawet nie chce mu się wychodzić ze stróżówki lub kojca. Jednak gdy przychodzi czas jego warty, na wszelki wypadek nawet i oni muszą się "zapowiadać", bo Rambo uczony był bronienia terenu ze względu na maszyny, które w okolicy często dostają nóg i wędrują w nieznane.
Na ogrodzeniach z każdej strony zakładu jak byk stoi "Agresywny pies, nie wchodzić bez pozwolenia" itp.
Jest weekend, a więc Rambo ma dyżur pełną parą. Pan Zdzisio popija spokojnie kawę, na zegarku dochodzi 19, a ulicą idzie sobie mądry rodzic z córeczką (wiek wczesnoprzedszkolny). Dziecko zobaczyło Rambo i od razu leci do płota, niczym Kargul do Pawlaka.
Mądry tatuś, mój osobisty faworyt w plebiscycie ojca roku, reaguje, a owszem! Słowami:
- A idź pogłaskaj pieseczka, patrz jak ładnie, spokojnie leży.
Mała miała już ręce za płotem i już sięgała w stronę Rambo, lecz 60-letni Pan Zdzisiek był szybszy. W ostatniej chwili odciągnął psa, który już nabierał postawy bojowej. Od razu poinformował tatusia, o jego błędzie-w mało kulturalnych słowach (które ocenzurowano, aby was nie gorszyć):
- Panie, czytać Pan nie umiesz?
- Co nie umiem? Dziecko psa nie może pogłaskać? To na co on tu leży?
- To teren zakładowy, a pies jest obronny. Dziecko by miało rączki utrącone!
- To po co taki ładny pies leży, żeby dzieci kusił! -odkrzyknął, zabierając swoją, chodzącą próbkę DNA.
Panu Zdzisiowi witki opadły. I mnie też, gdy mi o tym opowiedział.
Czy takie zachowanie można już uznać za selekcję naturalną?
pies obronny i selekcja naturalna
Ocena:
408
(418)
Komentarze