Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73901

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niecały rok temu otworzyłam restaurację/pizzerię/bar. Z wykształcenia jestem technikiem żywienia, więc mam sporo "gastronomicznych znajomych". Nie rozpowiadałam o firmie, wiedziały o tym tylko najbliższe osoby.
Ale w końcu się rozniosło. Niektóre osoby widziały moje nazwisko na paragonie, niektóre oglądały wywiad, którego udzieliłam dla lokalnej stacji telewizyjnej (wzięłam udział w akcji naszego wolontariatu).

No i się zaczęło...
1. Ludzie ze szkoły średniej pisali do mnie na fb, bo pracy nie ma, bo chętnie się u mnie przyjmą, ale wiesz, tak "po znajomości". Czyt. doświadczenie i zaangażowanie w pracę minimalne, ale stawka musi być " na poziomie".

2. Kolejna sytuacja: Pisze znajoma na fb. Na początku luźna rozmowa, wtrąciła, że jest w 2 miesiącu ciąży. Pogratulowałam, życzyłam zdrowia. A ona wyjeżdża mi z tekstem, że fajnie by było jakbym dała jej umowę o pracę. I tu cytat: " Ale nie musisz stwarzać dla mnie stanowiska pracy. Ja przyjdę, podpiszemy umowę i przyniosę ci zwolnienie. ZUS mi da chorobowe i macierzyńskie, a ty nic nie stracisz." No pewnie... Już drukuję umowę i lecę...

3. Święta Bożego Narodzenia. Restaurację miałam wtedy ok. 2 miesięcy. Czyli byłam w czasie największych inwestycji. Jak co roku zrobiliśmy dzieciakom z rodziny (sztuk 3) jakieś niewielkie paczki - do ok. 50 zł na malucha. Usłyszałam przypadkiem jak szwagierka mówiła do mojej teściowej (a swojej matki), że firmę mają, kasy jak lodu a jakieś badziewie dzieciakowi dali. Teściowa, równa babka, opieprzyła ją za takie gadanie. Taaa. Bo jak ma się firmę to kilka tygodni po jej założeniu już się wyciąga kilkanaście tysięcy miesięcznie...

4. Szukałam kelnerki. Po odrzuceniu paru CV miałam kilku kandydatów. Wśród nich była moja znajoma ze szkoły średniej. Spełniała kryteria, wiedziałam o niej, że jest pracowita, więc ją zatrudniłam. Badania, umowa, zapoznanie z obowiązkami. Sama uczę wszystkiego swoich pracowników. Zbliża się godzina zamknięcia lokalu. Mówię dziewczynie, że ja przeliczę kasę, a ona niech posprząta łazienki i zmyje podłogę na sali.- Ale ja myślałam, że jak po znajomości, to zatrudnisz kogoś innego do czyszczenia kibli i latania z mopem. Kurde, serio?!

Opisałam te najbardziej piekielne, jakie mnie spotkały.
Nie wiem skąd w ludziach przekonanie, że jak ma się firmę to nic się nie robi, a pieniądze płyną na konto.

gastronomia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 401 (411)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…