Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#73903

przez ~Cartman ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam za granicą.
Mieszanka kultur, generalnie dużo ludzi z rożnych stron świata.
Nikomu to nie przeszkadza bo kraj ma dość rygorystyczne zasady wizowe, do tego socjal dla obcych praktycznie nie istnieje. Zasada prosta- nie pracujesz = nie masz.
W wyniku kilku nieprzemyślanych decyzji okazało sie, ze będę wyprowadzać sie z mieszkania, do którego wprowadziłam sie zaledwie 3 miesiące wcześniej. Mieszkanie umeblowalam samodzielnie, nic szczególnego bo większość mebli zakupiłam w IKEI, jednak pieniądze na nie wydałam, do tego spędziłam dobre kilka dni na złożenie wszystkiego w jedna całość.
Z mieszkania sie wyprowadzam, niestety niektóre meble okazały sie zbędne. Wyrzucić szkoda, bo prawie nowe, oddać za darmo tez szkoda wiec pozostaje stare dobre gumtree. Większość nadprogramowego umeblowania udało mi sie bezproblemowo sprzedać po połowie ceny, za którą zostały zakupione. Nikt na nic nie narzekał, ludzie zadowoleni bo prawie nowy sprzęt za okazyjna cenę, a do tego nie trzeba samemu składać, a to wiadomo tez czas i wysiłek.
Został mi stół i trzy krzesła. Zgłosiła sie pani, zdecydowana, przyjeżdża odebrać juz nazajutrz rano.
Cena za zestaw- bagatela całe $80. Mniej niż połowa kosztu, bo sam stół kosztował $80, a każde z krzeseł po $40. Łatwo wiec wyliczyć, ze kupiłam za $200, do tego poświęciłam około 3 godzin na złożenie. Na jednym krześle mała plama, a w zasadzie łatwe do usunięcia zabrudzenie. Zadnych uszkodzeń. Zestaw używany był przez 3 miesiące..
Pani pojawiła sie o umówionej godzinie. Z mężem.
Pani Polka, mąż skąd dokładnie nie wiem ale widać, ze arab.
Obejrzeli zestaw, podoba im sie, biorą. Swietnie.
Pan wręcza mi $50.
Mowię mu, ze cena za zestaw to $80. On na to, ze miało byc do negocjacji. To prawda, zaznaczyłam, ze cena jest do negocjacji.
Mowię wiec, ze owszem, mogę zejść do $70 i na tym koniec bo mam innych zainteresowanych wzięciem zestawu za $80. Pan niezadowolony wręcza mi dodatkowe $10 (czyli mam w ręce teraz $60) i mówi, ze teraz jest ok.
Powtarzam wiec poraz kolejny, ze $70 i niżej nie zejdę.
A on mi na to, ze on przyjechał z daleka i więcej niż $60 nie da. To mu mowię, ze ok, trudno, ze mną tego nie ustalał i mam innych zainteresowanych jeśli on nie chce. Wręczył mi wiec $5. Zagotowałam sie, bo pal sześć to $5 ale nie ze mną te numery. Jeżeli chce sie negocjować to należy to zrobić przed zakupem, a nie decydować za sprzedającego za jaką kwotę ma byc sprzedany towar.
Poowtorzylam poraz kolejny, ze $70 to moje ostatnie słowo.
Z wielkim niesmakiem i niezadowoleniem pan wręczył mi brakujące $5.
Zabrał sie za wynoszenie krzeseł, a jego żona z wyraźnym zarzenowaniem zaczęła mnie za niego przepraszać (oczywiście podczas jego nieobecności).
To jednak nie koniec historii.
Po jakichś 20 minutach pani dzwoni do mnie, ze jednak mąż niezadowolony i oni chcieliby zwrócić zestaw..
Ja juz rozbawiona wręcz, mowię ok, to proszę przynieść spowortem, pieniądze oddam.
No i czekam. Niedziela rano, mam plany na juz ale czekam.
15 minut, 20 minut, nic.
Pisze smsa, aby chociaż mi napisali za ile bedą.
Nic. Czekam kolejne 20 minut. Dzwonię, nie odbierają.
Zemstę pan arab obmyślił doprawdy słodką. Jak by nie było zmarnował kawał mojego niedzielnego poranka. A pojawić sie nie raczył..
Chyba jednak zestaw mu odpowiada.
Konkluzja niestety taka, ze z każdym innym transakcja przeszła bezproblemowo i bez jakichś fochów. Ciekawe czy pan arab przed zakupem czegoś w sklepie tez wykłóca sie o cenę, która jego zdaniem jest odpowiednia.
Szkoda mi tylko uroczej pani Polki, która zachowaniem męża była wyraźnie zawstydzona.

zagranica

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (126)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…