Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73927

przez ~martyna993 ·
| Do ulubionych
Chciałabym opisać szczegółowo historię, która wydarzyła się parę dni temu w Szczecinie. W nowym bloku na ulicy Seledynowej (76C/12). Podaję dokładny adres aby USTRZEC wszystkich, którzy pokusiliby się o chęć wynajęcia tam mieszkania, lub konwersacji z Panią oferującą owe mieszkanie.

Kilka słów wyjaśnienia: razem z mężem mieszkamy razem od 2 lat, ślub wzięliśmy w zeszłym roku. Obecnie mieszkamy w środkowej Polsce, wynajmowaliśmy nowe mieszkanie (pierwsi użytkownicy). W związku z chęcią podjęcia studiów II stopnia w nowym miejscu (Szczecin), postanowiliśmy oczywiście zmienić też miejsce zamieszkania. Mamy swoje nowe meble (w tym nie tylko sypialniane ale i salonowe, pralkę, wszystko poza wyposażeniem kuchni i łazienki). Mąż ma pracę, ja wysokie stypendium naukowe, w najbliższym czasie obok studiów chcę podjąć pracę, do tego dochodzą oszczędności z wesela (właśnie na okazję przeprowadzki).

Mieszkanie na Seledynowej jest śliczne, nowiutkie, białe ściany, dwa pokoje, łazienka i kuchnia, których jeszcze nie ma. Dwa balony. Przyzwyczajeni do takiego budownictwa przez 2 lata wspólnego mieszkania, zachwyciliśmy się zdjęciami zamieszczonymi w internecie. Jesteśmy osobami kulturalnymi, na poziomie, które dbają o swoją i cudzą własność. Z pewnością nie jesteśmy parą studentów, którzy co piątek organizują imprezy i skaczą po ścianach.

Rozmowa z panią wynajmującą (nazwijmy ją umownie Częstowojna) nie wróżyła niczego dobrego już na etapie rozmowy telefonicznej. Z początku chętna, gdy tylko usłyszała ile mamy lat i że studiujemy, zaczęła wypytywać się, po co nam takie duże mieszkanie i że to daleko do centrum. Wymyśliła potencjalnych klientów gotowych podpisać umowę przed naszym planowanym przyjazdem do Szczecina (mimo, że wcześniej przez kilka minut nic o nich nie wspomniała - to znaczy, póki jej się podobaliśmy).

Nie zraziło nas to jednak i postanowiliśmy obejrzeć mieszkanie. Tak jak na zdjęciach - jest śliczne. Właścicielka, czyli Częstowojna - wręcz przeciwnie. Już w korytarzu powtórzyły się kąśliwe uwagi na temat naszej sytuacji (tzn. że studiujemy). Do najistotniejszych kwestii poruszonych przez Częstowojne, które godziły w naszą godność należą:

- 1500 zł za miesiąc (w tym czynsz, woda) to za dużo na młode małżeństwo (w którym jeden pracuje, drugie otrzymuje stypendium rzędu płacy minimalnej, dodatkowo posiada zabezpieczenie finansowe - te argumenty były bez znaczenia).

- mieszkanie musi być oddane w takim stanie w jakim ona nam je powierza, gdyż ona nie zamierza po nas robić gruntownego remontu (!!!!)

- choć od początku mówiliśmy, że wynajmować chcemy tylko my, ona uparcie powtarzała, że nie akceptuje pomysłu wynajęcia mieszkania grupie studentów (konkretnie, padła liczba 5 osób, które nie istnieją).

- na propozycję kupienia na spółkę szafy typu komandor, którą my użytkowaliśmy przez czas wynajmu (planujemy 2 lata), a która później przeszłaby całkowicie na jej własność, stwierdziła, że ona nie będzie z nami robić żadnych interesów.

- mamy 22 i 25 lat. Według niej wyglądamy na 20 i przez to nie jesteśmy godni zaufania.

- intymne pytanie: czy jestem w ciąży (!!!!)

- przecież to daleko od centrum (argument, że mamy własne auto puściła mimo uszu).

- tu będą potrzebne własne meble (nie no, widzę puste pokoje, będę przez 2 lata spać na materacu), i na wzmiankę, że chcemy je transportować 400 km zapytała czy nam się to opłaca. Jeśli nam się opłaca, to czy to nie znaczy przypadkiem, że jesteśmy wypłacalni?

- mieszkanie jej zdaniem jest dla nas za duże (50m, obecnie mieszkamy na takim samym).

- ona ma tylu chętnych, ale mamy dać jej znak czy się decydujemy, bo nie wie czy z tamtymi podpisać umowę (to w końcu ilu ich jest?)

- i najlepsze - żeby mieć pewność, że będziemy wypłacalni mamy jej z góry zapłacić ZA PÓŁ ROKU (ok. 9 tys. plus kaucja). Wtedy będzie mogła nam łaskawie zaufać. Ale to i tak nie daje nam gwarancji, że wynajmie nam mieszkanie, bo ma tylu potencjalnych zainteresowanych (m.in. też inne młode małżeństwo z dzieckiem. Ciekawe czemu z nimi jeszcze nie podpisała umowy. I skoro jest tylu chętnych, czemu zaprasza nas, takich strasznych, młodych ludzi).

Podsumowując - stanowczo NIE POLECAM rozmowy z panią Częstowojną. Oferuje piękne mieszkanie, które niechcący wpadło w łapy skrajnie nieuprzejmej, niekulturalnej osoby. Podczas konwersacji naprawdę trudno zachować kulturę osobistą, choć nam się jakimś cudem to udało (zadanie hardkorowe). Ostrzegam jednak, że po wyjściu z bloku, spotkanie to może odbić się tragicznie na Państwa kulturze słowa.

Mieszkanie jest wystawiane na OLX, w tytule "wynajmę Bukowe".

szczecin

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (218)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…