Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73969

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po pobycie w szpitalu w końcu wróciłam do domu. Codziennie przychodził do mnie narzeczony. Najpierw był rano, by pomóc mi się umyć, a potem wracał wieczorem po pracy i siedział najdłużej, jak tylko mógł. Z racji, iż leżałam sama na sali, nie przeszkadzał nikomu. Personel oddziału tez nie miał nic przeciwko.

Jednak pewnego dnia rano zapomniał mi przynieść z domu ważnej rzeczy. Po pracy pojechał wiec po nią i przy okazji się przebrać (siedzenie kilka godzin, dodatkowo w garniturze, nie jest zbyt komfortowe). Po drodze spotkał sąsiadkę, która oczywiście MUSIAŁA dowiedzieć się, co się ze mną dzieje.
Nie byłoby nic piekielnego, wręcz przeciwnie, to bardzo miłe.

Jednak dwa dni po rozmowie doczekałam się wizyty sąsiadki w szpitalu. Zaczęło się niewinnie: wypytanie o stan zdrowia, czy mi nic nie potrzeba.. Potem wręcz nachalnie zaczęła prosić o pokazanie ran. Gdy tego nie zrobiłam, wyszła urażona. Po drodze nie zapomniała jednak zajść do dyżurki pielęgniarek i gabinetu ordynatora. Po nieuzyskaniu informacji podobno się rozpłakała.

A czego dowiedziałam się dzisiaj wracając do domu?

Oto historia mojej choroby według sąsiadki (relacja według sprzedawczyni ze sklepu):
No widziała z okna, że ja zasnęłam na ogrodzie (nasz dom stoi w pobliżu bloków, więc na prywatność nie mamy co liczyć). No ale potem kilka dni normalnie chodziłam na uczelnię, narzeczony do pracy. A więc to niemożliwe, że to poparzenie. Ja leżałam w szpitalu, bo aborcję miałam robioną! Ran pokazać nie chciałam, więc to na pewno opatrunki "na niby - dla przykrywki". A my się wstydzimy, bo to nielegalne jest. Ona mnie następnym razem z kościoła za włosy wytarga i już leci do proboszcza na skargę. Najlepiej powinno się mnie wysterylizować. (Dokładnie takich słów użyła)

W szoku wróciłam do domu i nie wiem, co o tym myśleć, a tym bardziej co zrobić.

Wrocław

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 307 (353)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…