Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73984

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cała historia działa się kilka lat temu.

Miałam kolegę. Kolega mężczyzna wysoki, przystojny i młody, ledwo skończył 20 lat - poszedł do wojska. Do kompanii reprezentacyjnej, będąc bardziej szczegółową w zeznaniu.
Niestety wydarzył się wypadek. Autem jechało pięć osób, ale tylko kolega nie miał zapiętych pasów. Tylko on zginął. Wypadł przez przednią szybę. Tragedia ogromna, bo miał jeszcze brata bliźniaka. Brat głuchoniemy, trochę upośledzony, rodzice go nie rozumieli, to brat był "łącznikiem" między nimi.

Przyszedł moment, że trzeba było załatwić pogrzeb. Nawet nie chcę myśleć co czują rodzice, którzy stracili dziecko i muszą załatwić tak przykrą rzecz. A pogrzeb miał być piękny - z honorami wojskowymi.

Poszli do księdza, który był wredny od zawsze, bo z biskupem, który niedawno zmarł, pił przysłowiową wódkę, a i sam był wysoko na kościelnej drabince. Ksiądz pocmokał i powiedział, że pogrzebu nie zrobi, bo chłopak do kościoła nie chodził. Że to wstyd, że oni mają czelność przychodzić do niego.

Załamana matka zadzwoniła do przełożonego syna, płacząc w słuchawkę opisała sytuację.
Pogrzeb się odbył jak miał się odbyć. Mszę prowadził kapelan wojskowy. Miejscowy "ważniak" tylko do mszy służył. Okazuje się, że w morzu zawsze jest większa ryba. Tylko jaką trzeba być gnidą, żeby taki cyrk odwalać?

Ksiądz

Skomentuj (108) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 317 (415)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…