Jestem ateistą. Nie wierzę i nie mam zamiaru się nawracać, więc w końcu postanowiłem dopełnić formalności i z kościoła się wypisać.
Zobaczyłem w jakich godzinach przyjmuje ksiądz i do niego zawędrowałem wraz z świadkami, którzy do aktu apostazji są wymagani. Przychodzę, a ksiądz mnie odprawia, bo się szykuje na mszę. Nawet nie wysłuchał z czym przychodzę.
Poszedłem następnego dnia. Miałem nadzieję na szybkie załatwienie sprawy, ale musiało być inaczej. W zakrystii siedział ksiądz i jakieś kobiety z kółka różańcowego, czy innej grupy kościelnej. Mówię, że przychodzę po apostazję. Ksiądz, bardzo starej daty - taki co jeszcze uważa, że się go powinno po rękach całować i buty myć, odmówił. Powiedział, że jestem za młody i to nieprzemyślana decyzja. Mam 24 lata. Potem zaczął, że jak odchodzę, to pewnie przechodzę na muzułmanizm i będę ich mordował. Potem dodał, że umrę w osamotnieniu pod płotem i nikt mnie nie pochowa, a moje przyszłe dzieci będą wcieleniami diabła. W końcu powiedział, że apostazji mi nie udzieli, bo tak uważa.
Wkurzyły mnie obelgi, a więc przestałem być miły. Powiedziałem, że jeśli w ciągu pół godziny nie dostanę papierka, że mnie z instytucji wypisał, to założę mu sprawę w sądzie o przetrzymywanie danych osobowych bez mojej zgody.
Zgadnijcie kto był dzisiaj u adwokata i pisał pozew? Cóż, a trzeba było po dobroci.
P.S
Do wiary katolickiej/ latającego potwora spaghetti/ Jedi, nic nie mam. Po prostu nie widzę sensu, abym figurował w statystykach i robił sztuczny tłum ;)
Zobaczyłem w jakich godzinach przyjmuje ksiądz i do niego zawędrowałem wraz z świadkami, którzy do aktu apostazji są wymagani. Przychodzę, a ksiądz mnie odprawia, bo się szykuje na mszę. Nawet nie wysłuchał z czym przychodzę.
Poszedłem następnego dnia. Miałem nadzieję na szybkie załatwienie sprawy, ale musiało być inaczej. W zakrystii siedział ksiądz i jakieś kobiety z kółka różańcowego, czy innej grupy kościelnej. Mówię, że przychodzę po apostazję. Ksiądz, bardzo starej daty - taki co jeszcze uważa, że się go powinno po rękach całować i buty myć, odmówił. Powiedział, że jestem za młody i to nieprzemyślana decyzja. Mam 24 lata. Potem zaczął, że jak odchodzę, to pewnie przechodzę na muzułmanizm i będę ich mordował. Potem dodał, że umrę w osamotnieniu pod płotem i nikt mnie nie pochowa, a moje przyszłe dzieci będą wcieleniami diabła. W końcu powiedział, że apostazji mi nie udzieli, bo tak uważa.
Wkurzyły mnie obelgi, a więc przestałem być miły. Powiedziałem, że jeśli w ciągu pół godziny nie dostanę papierka, że mnie z instytucji wypisał, to założę mu sprawę w sądzie o przetrzymywanie danych osobowych bez mojej zgody.
Zgadnijcie kto był dzisiaj u adwokata i pisał pozew? Cóż, a trzeba było po dobroci.
P.S
Do wiary katolickiej/ latającego potwora spaghetti/ Jedi, nic nie mam. Po prostu nie widzę sensu, abym figurował w statystykach i robił sztuczny tłum ;)
kościół apostazja
Ocena:
236
(368)
Komentarze