Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74144

przez ~dronkaa ·
| Do ulubionych
Poszłam dzisiaj do Biedronki "tylko po pieczywo" (zabrakło!), wyszłam oczywiście z pełną reklamówką zakupów, bo a to to się przyda, a to tamto się kończy, a jeszcze na to miałam ochotę... W połowie drogi do domu podszedł do mnie pan żul:

- Pani dołoży parę groszy do zakupów, głodny jestem.

Ponieważ lekko zalatywało od niego alkoholem, nie byłam za bardzo skłonna mu pomóc, aczkolwiek słowa "głodny jestem" zawsze mnie poruszają. Po krótkim namyśle stwierdziłam:

- Pieniędzy pany nie dam, ale skoro pan jest głodny, to dam panu coś do jedzenia.

Pan wyraził entuzjastyczną zgodę, trochę głupio mi się zrobiło, bo byłam pewna, że na alkohol zbierał, nie na jedzenie, postawiłam reklamówkę z zakupami na ławce i zaczynam w niej grzebać, szybko kalkulując, co z moich zakupów mogę mu sprezentować bez znacznego uszczerbku dla mojego zaopatrzenia. Wyszło mi, że z kilkoma produktami mogę się rozstać bez większego żalu, mówię panu, co mu mogę dać, a tutaj zonk. Pan również już zdążył zrobić przegląd zawartości mojej reklamówki (zaglądając mi do niej bezczelnie) i tonem nie znoszącym sprzeciwu stwierdził:

- Dobra, to ja biorę to, to i to, a tego nie chcę.

Produkty wymienione przez pana żula stanowiły 3/4 moich zakupów i w większości nie były artykułami pierwszej potrzeby, więc łapiąc oddech (bo na chwilę mnie zatkało na taką bezczelność) mówię stanowczo:

- Albo pan bierze to, co chcę dać (pieczywo, wędlina, margaryna, jakiś serek), albo nic!

Pan wybrał nic, odszedł głośno złorzecząc na fałszywych ludzi, którzy najpierw obiecują jedzenie, a potem nie chcą dać...

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 273 (307)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…