Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#74357

przez ~pokemon ·
| było | Do ulubionych
Witam. Nie sądziłem, że kiedykolwiek napiszę cokolwiek na piekielnych, ale chyba nie mam wyboru po tym, co widziałem. Sami zdecydujcie, czy mi wierzycie, ale ostrzegam - to, co przeczytacie jest bardzo niepokojące.

Każdy z nas z pewnością zna popularną grę Pokemon Go, więc nie będę tłumaczył, na czym ona polega. Chcę opisać, w jaki sposób ludzie poszukują tych stworków.

Właśnie skończyłem wakacje w Hiszpanii. Któregoś wieczoru (już po zachodzie słońca; było ciemno) spacerowałem sobie uliczkami niewielkiej miejscowości turystycznej nad Morzem Śródziemnym. Było już późno, więc krótszą drogą zdecydowałem się wracać do hotelu. Postanowiłem przejść niewielką dróżką przez pobliski park. Szedłem sobie spokojnie przez kilka chwil, po czym wyciągnąłem telefon, aby sprawdzić godzinę. Gdy chowałem go do kieszeni, zobaczyłem scenę godną "Nocy oczyszczenia".

Grupa kilku osób poprzebieranych niczym na Halloween. Jeden z nich miał na twarzy zupełnie białą i pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu maskę z napisem "Catch them all" na czole oraz czarny stój i wojskowe buty. Kolejna osoba chyba była dziewczyną. Ubrana była w obcisły kostium w panterkę, a na twarzy miała kocią maskę. Trzeci osobnik natrudził się bardzo przy związaniu długiego warkocza neonowymi sznurkami, zrobieniu maski statuy wolności z "Noc oczyszczenia: Czas Wyboru" i założeniu na siebie sukienki całej w cekinach. Kolejna osoba miała na sobie maskę wilka. Był też ucharakteryzowany złowrogi klaun, a nawet fluorescencyjny kościotrup. Nie wspomnę już o tym, że każdy z graczy oprócz standardowego telefonu komórkowego, dzierżył w drugiej ręce a to grubą gałąź, a to kij bejsbolowy, a to kamień pokaźnych rozmiarów.

Wszyscy oni mówili łamanym angielskim.
- Pokemony masz jakieś?! - zapytał osobnik "Catch them all".
- Nie gram w to - odpowiedziałem zupełnie szczerze.
- Kłamiesz! - krzyk kobiety w masce statuy wolności przywiódł mi na myśl Beatrix z Harry'ego Pottera. - Pokaż telefon!
Cofnąłem się parę kroków w tył i odpowiedziałem stanowcze "nie"! Od razu pomyślałem, że to był błąd.
Dwa kije bejsbolowe i jedna gałąź uniosły się na mnie gniewnie.
- Znajdziemy pokemony! Znajdziemy pokemony! - wyśpiewywała statua i kobieta-kot.
Wilk podskoczył do mnie szybko, wyciągając swoją rękę w kierunku mojej kieszeni z telefonem. Po chwili dołączył też kościotrup.
- Gadaj, gdzie one są, już! Co? Pewnie sam chcesz je mieć?! Przylecieliśmy tu z trzema przesiadkami, bo pojawił się w okolicy (wstaw dowolną nazwę pokemona; nie zapamiętałem)!
Odepchnąłem te cyrkowe figury, aż poleciały do tyłu, a potem uciekłem. Biegłem przez całą dalszą drogę do hotelu, oglądając się, czy mnie nie gonią. Miałem szczęście - zrezygnowali z pościgu i powrócili do gry.

Potem jeszcze po kolacji w hotelu, poszedłem do swojego pokoju. Około pierwszej w nocy usłyszałem od strony plaży dzikie krzyki i śmiechy. Wyjrzałem przez okno. Statua wolności śmiała się jak opętana, wrzeszcząc histerycznie:
- Ahahahahahaha! Znaleziony! Maaaaaaaaaam! Ahahahahaha!

Co się dzieje ze światem, że na moment poczułem się jak w prawdziwej "Czystce", a oni byli gotowi pobić człowieka za jakiegoś wirtualnego stworka?

P.S To było kilka dni temu, więc zapewne na południowym brzegu Hiszpanii nie ma już tych pokemonów, na które polowała ta grupka.

zagranica

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (36)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…