Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#74361

przez ~strasznigracze ·
| było | Do ulubionych
Cześć wszystkim! :) Nie myślałam, że kiedyś skorzystam z opcji "dodaj" na tej stronie, ale to już się dawno zmieniło, bo po dziesięciodniowych wakacjach w Niemczech zupełnie zmieniłam zdanie. Opowiem wszystko po kolei, a zacznę od gry Pokemon Go. Każdy w dzisiejszych czasach wie, o co w niej chodzi, więc nie będę się rozpisywać. Powiem tylko, że łapie się wirtualne pokemony nałożone na obraz prawdziwego świata. Pojawiają się w najdziwniejszych miejscach (Auschwitz, posterunek policji, środek ulicy itd.). Wystarczy wstępu.

Spędzałam ostatnio wakacje w Niemczech, w Bawarii. Pewnej nocy spotkaliśmy się w hotelu z kilkoma innymi Polakami tam przebywającymi na małej imprezie. Około północy zabrakło części napojów, więc chcąc nie chcąc ruszyłam do pobliskiego sklepu. Kupiłam, zapakowałam - wszystko w porządku. Podczas drogi powrotnej (ulica była już pusta o tej porze) usłyszałam jakieś krzyki i przerażające śmiechy. I oto, co zobaczyłam:

Niewielka grupka (może z 10 osób) idąca całą szerokością drogi. Piekielne? Straszne? Jeszcze nie! Oto, co mnie przeraziło: wszyscy (a były obie płci) mieli na sobie zupełnie białe stroje. Mężczyźni mieli zupełnie białe garnitury, a nawet białe buty, a kobiety miały na sobie suknie ślubne. Do tego doszły jeszcze zupełnie białe maski bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy, ale za to z napisem na czole np: Baeporeon, Pikachu itd. Jeszcze każdy z nich dzierżył dzielnie w ręku telefon, a w drugiej ręce... łańcuch. Tak! Łańcuch i to z dość grubymi ogniwami. Przeraziłam się nie na żarty i stanęłam jak wryta.
- Ty też szukasz pokemonów?! - zapytała mnie opryskliwie jedna z dziewczyn, pobrzękując przy okazji łańcuchem o jezdnię. Mówiła po niemiecku, ale z wyraźnym wschodnim akcentem (chociaż raczej nie polskim).
- Nie. - odpowiedziałam.
- Kłamiesz! Kłamiesz! - odpowiedziała, po czym podbiegła do mnie. - Dawaj telefon, kretynko! Zobaczymy, jakie złapałaś!
Byłam tak przerażona, że rzuciłam wszystkie torby z zakupami i po prostu pobiegłam przed siebie. Usłyszałam jeszcze, że kilka osób pobiegło za mną, krzycząc:
- Catch them all!
Ale jednocześnie zostali przywołani do porządku przez pozostałych towarzyszy, którzy uznali, że nie ma co mnie gonić. Wszyscy potem ruszyli na dalsze poszukiwania.
Potem już przez całą resztę urlopu bałam się wyjść po zmroku sama z hotelu. Po rozmowie z innymi wczasowiczami, dowiedziałam się, że oni też napotkali różne dziwadła szukające upragnionych stworków. Ktoś ponoć nawet spotkał gracza w czarnej szacie i ptasiej masce lekarskiej z okresu średniowiecza.

A ja zapytuję: co się dzieje z tym światem? Do czego ludzie są zdolni? Czy dla tej gry sami zmieniają się w potwory? Bo przecież sam kostium nie ma tu znaczenia! To było chore! Nigdy więcej wakacji za granicą, dopóki wszyscy w to grają... Ale obawiam się, że i wkrótce do Polski to przyjdzie...

zagranica

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…