Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74440

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Moja wczorajsza historia odnosząca się do charakteru i zachowania mojej babci u bardzo wielu osób wywołała dezaprobatę i wzburzenie, odnośnie złego traktowania osób starszych. Wielu posuwało się do twierdzenia, iż starszych należy bezwzględnie szanować nie zważając na ich, bardzo często, okropny charakter, bowiem często to zwyczajnie nie jest ich wina.

Otóż moja babcia jest zdecydowanie świadoma swoich czynów i swojego charakteru. Potrafi komuś zrujnować życie bez mrugnięcia okiem, a przed innymi odgrywać tak okrutnie potraktowaną przez życie, że zapewne Hanka Bielicka mogłaby się od niej wiele nauczyć. Dziś przedstawię Wam sytuację, która znajduje się w ścisłej trójce najgorszych zachowań babci.

Babcia, jak już wspominałam, jest osobą zaborczą. Przyjemność sprawia jej patrzenie na krzywdę innych, a szczególnie tych, których nie darzy głębszymi uczuciami. Rzeczą naturalną jest także wtrącanie się jej we wszystko, co głównie rodzice od wielu lat cierpliwie znoszą. Choć mają już ponad 45 lat, to wysłuchają większości rad, bądź udają, że jej słuchają. A jeśli babcia zdecydowanie przekracza tę niewidzialną granicę, interweniują. Tak jest w przypadku Ady, mojej niepełnosprawnej siostry, którą rodzice starają się wychowywać na osobę, która nie wymusi wszystkiego od innych, dlatego "bo ona chce", "bo jej się należy". Oczywiście, jest traktowana specjalnie, rodzice poświęcają jej (szczególnie mama) praktycznie cały swój czas, ale jak każde inne dziecko dostaje kary, kiedy zrobi coś złego oraz pouczenie, jeśli nie może opanować swoich emocji.

Ada jest osobą nielubiącą sprzeciwu toteż za każdą odmową mamy na jej zachciankę, stoi jej przeraźliwy krzyk i płacz. Po paru minutach, kiedy Ada widzi, że niczego nie wskóra takim zachowaniem, ustępuje. Bardzo często wtedy uświadamia sobie, że zrobiła coś złego i z płaczem przytula się do mamy i uspokaja. Niestety jednakże, za każdym razem, kiedy taka sytuacja ma miejsce, na arenę wkracza babcia. Cały proceder wtedy jest mocno pogmatwany, bowiem każda czynność przerywana jest krzykiem. Nie Ady, a babci wykrzykującej obraźliwe słowa w kierunku mamy na temat tego, jaką to wyrodną i okropną jest matką i jak katuje tego dzieciaka, który "tak ładnie prosi i błaga, a Ty, podła żmijo, nie chcesz jej dać tego, co chce i ją w jeszcze większą chorobę wpędzisz". Wtedy właśnie babcia zostaje, delikatnie mówiąc, wyproszona do innego pokoju i poproszona o niewtrącanie się do wychowywania Ady. Niczego to oczywiście nie daje, a Ada od kilku lat (czyli od momentu rozpoczęcia się u niej młodzieńczego buntu) reaguje coraz bardziej agresywnie na odmowy mamy, gdyż wie, że za chwilę zejdzie obrona i babcia stanie po jej stronie. Aktualnie wygląda to tak, iż Młoda, zaczynając krzyczeć - patrzy równocześnie w kierunku pokoju babci, czy ta aby już nie idzie, żeby "kochaną wnusię babusi obronić". Na nic nie pomagają spokojne tłumaczenia, że babci nie wolno, że ona nigdy nie wychowywała niepełnosprawnego dziecka, że nie wie, jak to jest i że za parę lat z Adą może być coraz gorzej.

To tak wstępnie. To teraz przejdźmy do sytuacji sprzed dwóch lat, kiedy do babcia wykorzystała chorobę Ady w najbardziej perfidny i obrzydliwy sposób, jaki można sobie wyobrazić.

Była to sobota wieczorem, rodzice poszli do sąsiadów na jakąś uroczystość. Ja i Młoda niezmiernie szczęśliwe, salon tylko dla nas, to wykładamy się razem przed telewizorem jak żaby na liściu. Akurat to był koniec roku i w jakimś programie był finałowy odcinek. Młoda nic nigdy nie miała przeciwko temu programowi toteż pozwoliłam sobie go włączyć. I tak sobie leżymy spokojnie, kiedy nagle ta przełączyła na kolejny kanał. Ja zonk, no ale nic, wracam pilotem na poprzedni. Ta znów to samo, ale widzę cień uśmiechu na twarzy, czyli już widać, że się koleżance na żarciki zebrało. To tak mykamy wte i wewte, aż nagle ta do mnie wypaliła z uśmiechem: "No włącz mi trójkę!". Ja mówię, że nie, będzie dwójka. I znów tak się dochodzimy parę minut, aż nagle schodzi [B]abcia. I się zaczyna.

[B]: -I czemu jej nie chcesz tego włączyć co chce, co? Jak zwykle to dziecko Ci przeszkadza, tak? Boże kochany, nie dość, że matka ją tak dręczy, to jeszcze Ty. To dziecko jest tak poniewierane w tym domu jak i ja, patrzyta tylko jak nam życie utrudzić. Co za dom, co za ludzie, wytrzymać tu nie idzie. Żałuje, że się tu wprowadziłam, mogłam w tej starej budzie zostać, tam byłoby mi lepiej..

Niewątpliwie. Nie mogłam już dłużej znieść takich beznadziejnych komentarzy, więc powiedziałam jej, żeby dała mi święty spokój i zajęła się sobą. Ada już robiła się niespokojna.

[B]: -Taaak.. Bezczelna tak jak i ten jej ojciec. Wyglądają tylko na to, aż zdechnę, abym im już więcej nie przeszkadzała, ustąpię wam miejsca, już niedługo, jeszcze trochę, nie bójcie się. Będziecie mogli robić co Wam się żywnie podoba, włącznie z katowaniem tego biednego dziecka...

Już nie wytrzymałam. Znowu rozpoczęła się kłótnia, a i Ada skorzystała z okazji i zaczęła przełączać sobie w telewizorze wszystko czego tylko jej dusza zapragnęła, ze złowieszczym uśmiechem na ustach. Później kłótnia rozegrała się na dobre, przy czym i na Adę krzyknęłam, ażeby przestała się śmiać i bawić się telewizorem, bo jej tego nie wolno. Podczas kłótni z babcią padło wiele gorzkich słów, a ja zostałam prawie spoliczkowana, bo miałam gdzieś te same śpiewki powtarzane od pewnego czasu (o tym, że się puszczam, że żyję jak "wół w kobylej dupie" itp.). I znów krzyknęłam na Adę. Nie były to żadne obelgi, albo obszerne zdania, tylko krótkie: "Ada, przestań!" Ta jednak w odwecie zrobiła coś, czego nie zrobiła nigdy wcześniej - rzuciła we mnie pilotem. Ja w szoku, a babcia w śmiech.

[B]: -HAHAHA! Widzisz! Dobrze Ci tak! Pięknie Ada, brawo! Przywal jej jeszcze! Pokaż jej, że jest nikim i że nie może cię gnębić, NO DAWAJ!!

Ada po paru chwilach takiego podżegania, wpadła w szał. Nigdy jej takiej nie widziałam. Jest to kawał dziewczyny, trochę wyższa ode mnie, więc bez problemu wtedy powaliła mnie na ziemię i zaczęła okładać. Próbowałam ją oczywiście uspokoić już od początku, ale moje słowa jakby do niej nie docierały. Za to proporcjonalnie z siłą mego krzyku i płaczu rosła siła krzyku babci, która w dalszym ciągu krzyczała do Ady, aby ta mocniej mnie uderzała. Ada nie wiedziała całkowicie co robi, śmiała się w głos i biła mnie najmocniej jak potrafiła. Po paru minutach zdążyłam się jej wyrwać i odeszłam na bok. Ada przestała mnie bić, ale zaczęła przewracać różne rzeczy. Bałam się, czy nie zrobi sobie krzywdy, więc zadzwoniłam szybko po rodziców, którzy pojawili się parę minut po moim telefonie. Wiecie co zrobiła babcia, widząc jak Ada demoluje salon? Poszła sobie do kuchni robić herbatkę. Tak. Podczas gdy ja całą sobą próbowałam powstrzymać Adę, ażeby sobie niczego nie zrobiła, ta sobie spokojnie kroiła placuszek, udając, że nic wkoło jej się nie dzieje, zamiast okazać resztkę człowieczeństwa jaką w sobie ma i mi pomóc. Dopiero gdy przyszli rodzice, Ada się uspokoiła, a ja dostałam solidną porcję leków uspokajających, bo nie mogłam dojść do siebie.

Po całej tej sytuacji nie obyło się bez wizyty u psychiatry, bo Ada chodziła strasznie rozeźlona i na nowo musiała dostać leki uspokajające. Ja sama ze swoim wyglądem przez półtora tygodnia nikomu się nie pokazywałam. A babcia stwierdziła, że w sumie to rodzice powinni jej jeszcze za to podziękować, bo nic nikomu poważnego się nie stało, a Ada może w końcu mnie trochę utemperowała.

opolska wieś

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (293)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…