Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74471

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Weekend obfitował mi w dosyć nietypowe wrażenia.

W sobotę byliśmy u znajomych na grillu - pogoda trochę nie dopisywała, ale do pewnego momentu impreza rozwija się dobrze.

Wspomnianym momentem było przybycie rodzonego brata gospodarza.
Gość nie tryskał humorem, raczej był mało rozmowny, za to bardzo go nęciły napoje wysokoprocentowe. Po zaspokojeniu pragnienia i jak mu już wypite "co nie co" weszło do łba i hamulce pościły to zaczęła się jazda ...

W pewnym momencie słychać jak gość zaczyna ku...ć, wyzywać nie wiadomo kogo, i nie wiadomo za co. Parę osób się zainteresowało i co wyszło - okazało się, ze szanowny ze względu na to, że potomka ma w drodze, postanowił się przeprowadzić wraz z lubą z zajmowanej do tej pory kawalerki na jakieś większe włości, nagle spotkał się w brutalny sposób z rzeczywistością.
Koleś liczył, że sprzedając 20 kilku metrowa kawalerkę z czasów wczesnego Gierka, dokładając 60 tys. przeprowadzi się do 70 metrowego mieszkania z garażem w nowym budownictwie (co do lokalizacji też miał nielichy target). Jak się okazało, że plany wielmożnego wzięły w łeb (bo razem z oszczędnościami to może miał na połowę ustalonego celu), zaczęło się szukanie winnych i długo sprawców swojego nieszczęścia nie szukał - "kredyciarzy".

No i się zaczęło - szmaty, złodzieje, dziady, skur....ny okradli go z oszczędności... i tak w te i nazad, na kilka sposobów.
Ktoś jeszcze próbował mu przemówić do rozsądku, że ma na 50% mieszkania to nie jest w tragicznej sytuacji - kredyt bez problemu dostanie to się jeszcze typ dodatkowo obruszył - co to za pierd...., jaki kredyt, jeb... kredyciarze go okradli.

W końcu nie wytrzymał gospodarz i powiedział bratu, żeby zamknął twarz, a najlepiej to by wyszedł, bo w towarzystwie jest co najmniej kilka osób, które na kredyt kupiły nieruchomości, w tym także on i nie życzy sobie, żeby ktoś jego ani jego gości obrażał - nawet rodzony brat.
Słowa brata zadziały na jegomościa jak płachta na byka - zamiast się zamknąć, zaczął naskakiwać na ludzi z pytaniem, który go okradł i jak ma mu to zamiar zrekompensować... Koniec końców trzeba było gościa w innym pokoju odizolować i zadzwonić po jego narzeczoną.

Generalnie atmosfera mocno padła i impreza zakończyła się jakąś godzinę po tym jak braciszek gospodarza został zabrany do domu.
Nie wiem jakim deklem trzeba być, żeby przyjść do rodzonego bata schlać się i wszczynać awantury.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 159 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…