Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74472

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już wspomniałem w poprzedniej historii - Weekend obfitował mi w dosyć nietypowe wrażenia.


Jakoś niecały rok temu pisałem o przebojowej siostrze ciotecznej mojej ślubnej i o jej przygotowaniach do ślubu (historia #68936
). Otóż ten dzień zbliża się wielkimi krokami i zaczynają się problemy, ale po kolei ...

W niedzielę z żoną korzystamy z ładnej pogody pijąc kawę na balkonie , planujemy jakiś rower, albo zabranie psa na kilkugodzinny spacer, gdy nagle nasze rozważania przerywa telefon - dzwoni teściowa.
Czy jesteśmy w domu bo jest ważny temat do obgadania i nie na telefon.
OK - przyjeżdżajcie nie mamy w planach nic co nie mogło by poczekać.
No, ale teściowa jedzie bez teścia, pociągiem czy możemy po nią na stację wyjechać - jak już teściowa pociągiem w tajemnicy przed teściem przyjeżdża "to wiedz, że coś się dzieje".

Pojechałem po teściową na stację, jak zobaczyłem, że idzie ze swoją siostrą (czyli mamusią bohaterki historii #68936) to szczerze maiłem ochotę szybko wrócić do domu i gdzieś pojechać z żoną nie zabierając telefonu - już wiedziałem co się szykuje.

Panie wsiadły do samochodu, ciotka żony rozejrzała się po wnętrzu i stwierdziła
- widzę, że samochód zmieniłeś
Potwierdziłem informując jednocześnie zgodnie z prawdą, że poprzedni mi rozbili, po chwili dodała
- ładny, pewnie drogi - z taką już nawet nie zazdrością tylko wręcz zawiścią w głosie, że się rodzona siostra dziwnie na nią spojrzała. Nic nie odpowiedziałem tylko uśmiechnąłem się w duchu i stwierdziłem po cichu, ze będzie gruba jazda.

Żona w międzyczasie wyskoczyła po jakieś ciasto zrobiła świeżą kawę, teściowa z siostrą się rozsiadły i zaczęły wyłuszczać temat z którym przyjechały.
W telegraficznym skrócie - do ślubu zostało 3 tygodnie, większość gości się wypięła (jakoś mnie to nie dziwi skoro o liście prezentów pożądanych przez młodą parę to już po rodzinie żony legendy krążą). Jako że teściowa jest matką chrzestną panny młodej to jej się zrobiło jej żal w związku z sytuacją, ciotka przyjechała nas w imieniu córki i przyszłego zięcia przeprosić i jednocześnie zaprosić na ślub i wesele.
W tym miejscu wywody obydwu Pań przerwałem, stwierdzając, że siostra cioteczna żony jasno się określiła - albo jej damy 5,5 tys. na wymarzoną suknie, albo nas nie zaprasza, a to że w takiej, a nie innej sytuacji do nas przyjeżdżają i coś się starają ugrać to wcale obrazu tejże sytuacji nie poprawia.
Ciotka ślubnej zaczęła brać córkę w obronę - że to taki charter, że życie jej nie rozpieszczało itp. - no rzesz kurde - grać poszkodowaną to ona sobie przed kim innym może, my znamy ją z własnych doświadczeń.
Żona w końcu "poprosiła" matkę i ciotkę o przejście do konkretów. Co się okazało - ciotka zaczęła urabiać moją teściową jako matkę chrzestną na zakup dla jej córci wymarzonego zastawu do kuchni postaci - Jakiegoś super zaawansowanego robota kuchennego za circa about 5000. Do tego ekspres ciśnieniowy za niewiele mniej, a na koniec hit - zestaw garnków za 8500.
Jako, że teście nie mają własnej wytwórni papierów wartościowych teściowa do spółki z siostrą wymyśliły, że zrobimy zrzutę we trójkę (teściowie + my + siostra ślubnej z narzeczonym w ustalonych proporcjach).
Jak to usłyszałem o mało się nie zakrztusiłem kawą.
Po naszym stwierdzeniu (mocno kategorycznym), że kogoś chyba bardzo pogrzało, zaczęło się przesłuchiwane żony i mnie z dochodów, wydatków, oskarżanie o dziadowanie, skąpstwo itp.
Żona nie wytrzymała i zaczęła wyliczać matce przy ciotce ile razy to jej siostrzenica zachowała się względem niej w sposób delikatnie rzecz ujmując pozostawiający sporo do życzenia, ile razy żaliła się o to, że pożyczyła od niej pieniądze, a potem kontakt się urywał - generalnie przetrzepała historię stosunków od niepamiętnych czasów. Ja ze swojej strony dorzuciłem, że nikt nas nie będzie rozliczał z tego jak swoje zarobione pieniądze wydajemy.

Teściowa już w pewnym momencie nic się nie odzywała (zabrakło argumentów, albo raczej argumenty do niej dotarły), ciotka ślubnej strzeliła obrazą (rzuciła coś, o igle i belce w oku, skąpiradłach, dorobkiewiczach), po czym zebrała się i wyszła (oj mocno trzasnęła drzwiami). Żona odwiozła matkę do domu, teść chciał się dowiedzieć o co chodzi bo, ciotka wpadła jeszcze do nich z pytaniem jak córkę wychował i za jakiego chama wydał ...
Jak się dowiedział co zaszło, delikatnie obsztorcował teściową, że się w ogóle dała w to wciągnąć i nic mu nie powiedziała.
Puenta całej niedzieli w wydaniu teścia "ale przynajmniej przez dłuższy czas będzie z nimi spokój"

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (414)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…