Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#74512

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To moja pierwsza historia o popularnym temacie, jakim są piekielnostki portalów randkowych.

Założyłam ostatnio konto na pewnej stronie. Jest to typowy portal stworzony do randkowania, z drugiej strony trochę bardziej nastawiony na osoby młode, niż inne strony tego typu.

Coś o mnie - mam dwadzieścia cztery lata, jestem na ostatnim roku studiów, pracuję w księgowości pewnego urzędu i jestem raczej normalną, przyjazną i nawet dość ładną dziewczyną. Jakiś czas temu zerwałam z chłopakiem i zauważyłam z wielkim bólem, że wszyscy fajni faceci w moim otoczeniu mają już wieloletnie partnerki lub są zbyt młodzi, bym pozwoliła sobie na choćby spojrzenie na nich pod tym kątem. Tak naprawdę nie spodziewałam się znalezienia na takim portalu miłości życia. Raczej chciałam się przekonać, czy coś zmieniło się w mojej opinii z czasów nastoletnich - że najbardziej oczywiste miejsca na poszukiwania faceta są tymi najmniej właściwymi. Niestety, utwierdziłam się w tej opinii jeszcze mocniej i bardziej potraktowałam to jako pole do obserwacji, niż szansę na zakochanie się. Dlaczego? Opowiem o tym poniżej. Tak, będzie bardzo subiektywnie i stereotypowo.


1) Sebixy
Sebixy to nie jakiś archetyp współczesnego Słowianina, który pojawia się tylko w memach. Oni istnieją, i to w zastraszających ilościach.
Z wyglądu, charakteru, zainteresowań, czy nawet twarzy, wyglądam na osobę spokojną i subtelną, zdecydowanie nie w typie Sebixa. Podkreślałam to słowem i czynem kilka razy na swoim profilu. Ot, świat dyskotek i marzeń o byciu dziewczyną rapera jest i zawsze był daleko ode mnie.
Ale Sebixy i tak piszą, i to masowo. Co jest w sumie dziwne, bo nie widać na moich zdjęciach nawet kawałka nogi lub dekoltu. Sebixy, czyli chłopcy w dresach, którzy na profilowych mają swoje rozmazane zdjęcia z imprez lub przy ukochanym pojeździe, najczęściej skuterku. Wyższa Szkoła Robienia Hałasu to ich uczelnia, ale są ze szlachty, to pracować nie muszą.
Podjęłam rozmowę z kilkoma. Bo może rzeczywiście nie warto oceniać książki po okładce? Ale Seby to Seby. Ich znak rozpoznawczy to brak wszelkich znaków interpunkcyjnych. Tak jak brak kropek przy końcu wiadomości i polskich znaków mogę wybaczyć (większość pisze z telefonów, a T9 może wyrządzić więcej szkody niż pożytku), tak brak choćby znaków zapytania mnie już dobija. Do tego dochodzą wszelkie skróty typu: tb, cb, jbc. A także dodawanie przy każdej wiadomości dwukropka z gwiazdką, dzięki któremu mam się poczuć pocałowana. Fakt, to czasami bywa miłe. Ale nie od obcego faceta.
Tak naprawdę to część o tym, jak nieudolnie strona wybiera nam kandydata do rozmowy. Nie twierdzę, że mój gust i styl są lepsze niż czyjeś, na pewno znajdą się dziewczyny kochające typ sebixowy. Ja nie, ale jestem nimi bombardowana w podowiedziach, mimo że nie zgadza nam się nic, począwszy od wykształcenia, a skończywszy na ulubionej muzyce.

2) Janusze
Ustawiłam limit wiekowy na 23-33 lata. Uznałam, że jeśli ktoś byłby fajny i wartościowy, to większa różnica wieku nie byłaby problemem. Tym bardziej, że - nie oszukujmy się - większość moich rówieśników żyje jeszcze na garnuszku rodziców, a ja mimo wszystko pracuję ciężko na swoje utrzymanie przy etacie i pracach zleconych, ale za to utrzymuję się sama na całkiem przyzwoitym poziomie. Chciałabym, żeby mój facet też był w stanie sam się utrzymać i dałam mu na to nawet dziewięć lat przewagi.
Z tym, że ciekawych mężczyzn koło trzydziestki jest jak na lekarstwo, do tego w większości tacy są żonatymi poszukiwaczami wrażeń, ale o tym może kiedy indziej. W tym limicie 33 lat mieści się za to duża rzesza Januszy.
Janusz jest po prostu przeciętnym Polakiem. Z twarzy niezbyt ciekawy, a dziwne przeczucie mówi, że również ma żonę i dzieciaki, tylko sprytnie próbuje to ukryć nie wypełniając pól na ten temat w profilu. Janusz często pracuje fizycznie i jednocześnie popełnia sporo błędów ortograficznych, utrwalając januszowy stereotyp wśród Polek. Co jednak ciekawi w profilowych informacjach Janusza, najczęściej szuka on kobiety w wieku 18-24 lat. No ładnie, jeszcze rok i byłabym dla niego za stara. Januszom podziękujemy.

3) Wszystko to, co mam
Kolejny typ to panowie, którzy mają pieniądze i fajne rzeczy. A przynajmniej udają, ze mają, w końcu w necie każdy jest kim chce. Prawda - niejedna marzy o księciu, który by ją przewiózł swoim najnowszym Audi. Mnie akurat jazda metrem nie przeszkadza, więc nie doceniłabym pewnie należycie wszystkich wspaniałości, których posiadaczem jest ten typ, często będący Januszem po tuningu. Ale skąd o tym wiem? To proste - po dwóch lub trzech wymienionych wiadomościach, taki typ wysyła mi zdjęcie posiadanego przez niego dobra, najczęściej pięknego samochodu.
Zapytałam pewnego razu takiego pana, czemu właściwie wysyła mi zdjecie swojego samochodu, skoro nawet o niego nie zapytałam. Czy chce, żebym się oddała za możliwość przejażdżki po okolicy? Nie, podobno to jedyna rzecz, jaką mógłby zaimponować dziewczynie. No cóż, trochę słabo.

4) Przepełnieni erotyzmem
Tutaj akurat kluczową rolę gra opis. Czytam w nim nawet całkiem ładnie napisane słowa o tym, gdzie i ile razy dziennie byłabym pieszczona i masowana, gdybym tylko była jego. Jeśli napisze do mnie wiadomość, najczęściej pisze identyczne bezwstydne świństewka. Tak, my kobiety lubimy tego słuchać. Ale od faceta, który jest nasz i od którego chcemy takie słowa usłyszeć. Co mi po wypocinach, które czyta dziennie ze sto innych kobiet?
Panowie, co byście pomyśleli o kobiecie, która pisze w swoim opisie o tym, co i w jakich pozycjach by wam zrobiła, gdyby randka się udała? Pewnie że jest zdesperowana i wyjątkowo łatwa. My o takich facetach myślimy tak samo.

5) Przepełnieni złością
Chłopak pisze, ale ja już na wstępie widzę, że zupełnie do siebie nie pasujemy. Najczęściej zdrabnia słóweczka i rzygusia emotusiami. Zazwyczaj nie odpisuję wcale lub grzecznie się żegnam po kilku zdaniach. Wtedy ten uroczy i słodki chłopak wpada w furię. Wolę nie cytować tych wszystkich epitetów, jakimi zostałam obdarzona za samo milczenie. Nie odpisałam, bo byłam w pracy? Bo rozmawiało mi się dobrze z kimś innym? Jak ja mogłam?!
Najczęściej takie sytuacje zgłaszam moderatorom, ale profile tych panów żyją sobie długo i szczęśliwie.

Nie wspomniałam o wielu rzeczach. O zboczeńcach, spragnionych szybkiego ślubu czy zupełnych amebach umysłowych. Może powstanie o tym część druga?

Możecie oceniać mnie pod kątem tego, jak oceniam innych, zasłużyłam sobie. Może i mam za wysokie wymagania, ale staram się wymagać od innych najwyżej tyle, ile od samej siebie. Może za mało drążę, za bardzo szufladkuję... Ale nie umiem traktować związku jako czegoś, co robi się z braku lepszych opcji. A niestety mam wrażenie, że tego typu portale to wylęgarnia takich związków.

portale_spolecznosciowe internet

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 73 (133)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…