Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74748

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Nie ma to, jak higiena.

Jechaliśmy z Ukochanym w trasę. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji. Mąż tankował, ja poszłam za potrzebą.

Kolejka była spora, ale gra warta świeczki, więc czekam. Kiedy już się doczekałam, żałowałam, że nie skorzystałam po drodze z krzaków.

Wchodzę. Chcę dojść do kibelka, robiąc takie "mlask" i takie "chlup" przez morze mieszaniny wody z uryną. Papieru brak. Deska mokra. Od wody? Od sików? Nie wiem. No to "na Małysza". Sprytni architekci zamontowali wielkie lustro po mej lewicy, bym dokładnie mogła obejrzeć swój wyczyn, ocenić telemark i wystawić noty.

Po prawej stronie - przez ścianę, słyszę jak jakiś pan w męskim rzyga obficie. Rozglądam się i widzę kolejne myśli mądrych inaczej specjalistów od feng shui. Zainteresowała mnie różowa plama na podłodze. Uff, to mydło. Po prostu dozownik zamontowany bezpośrednio nad podłogą. Kamień z serca.

Ale to, co mnie najbardziej przerażało, to druga para drzwi w tym pomieszczeniu. Modliłam się do Latającego Potwora Spaghetti, żeby nie wyszedł przez nie nagle jakiś zabłąkany pracownik.

Wychodzę z kibelka. Jakiś pan wchodzi po mnie do damskiej, ale ubrany jakby służbowo, więc pewnie kontrola czystości. Pan wchodzi, patrzy w lewo, patrzy w prawo i wychodzi. Gotowe! Posprzątane!

Zagadnęłam go uprzejmie:
- Czy bierzecie może udział w jakimś konkursie na największy syf na stacjach? Bo chętnie zagłosuję.

Nie odpowiedział.

Sławno. Oktan. Omijajcie.

syf

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 204 (242)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…