Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74804

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W jednej z historii które ostatnio wylądowały na głównej opisano, że matki zbyt często lubią decydować za swoje dzieci. Ktoś w komentarzu napisał że to nie przechodzi z wiekiem. Potwierdzam, nie przechodzi.

Mam dużo młodszą, przyrodnią siostrę, której matka jest osobą bardzo majętną i posiadającą specyficzne podejście do "prestiżu". Siostra napisała maturę i postanowiła wyrwać się z domu na całe wakacje. Pierwszą część zdecydowała się poświęcić na pracę w Niemczech załatwioną przez tatę przyjaciółki z klasy - tak by mieć pieniądze na podróżowanie w drugiej części wakacji. Niestety, przyjaciółka, z którą miały podróżować wylądowała w gipsie, siostra sama nie chciała więc uznała, że dopracuje do końca wakacji i jako że była świeżo upieczonym kierowcą, zarobi sobie na jakiś używany samochód i kupi go na miejscu, w Niemczech.

Trafiła na okazję, która występuje głównie w polskich legendach. Starszy pan sprzedawał swój samochód, który miał siedemnaście lat, ale tylko 140 000 km przebiegu i był tak wychuchany, że wyglądał jak nowy. Był to Opel kombi, bardzo duży i wygodny, ale z instalacją gazową, więc nie taki drogi w utrzymaniu. Bardzo spodobał mi się ten pomysł, bo uważam, że pierwsze auto dla młodego kierowcy powinno być duże, żeby nie zafiksował się na małych autkach, gdyż potem jest problem siąść za kierownicą czegoś większego. Dlatego z chęcią pożyczyłam jej brakujące 500 euro i siostra stała się posiadaczką pierwszego w życiu samochodu.

Gdy przyjechała do domu rodzinnego (nie mówiła wcześniej o swoim zakupie - chciała pochwalić się rodzicom jaka jest zaradna), matka zaprezentowała scenę żalu pod tytułem: "biedne dziecko, nie musiałaś pracować, moja córka kupiła używane auto... tak nie może być. Dostaniesz nowe, z salonu". Siostra powiedziała że nie chce i nie może przyjąć tak drogiego prezentu.

Opór nie zdał się na nic, ponieważ matka w ciągu tygodnia zakupiła jakieś małe, miejskie autko (chyba Peugeot 107), pierwsze-lepsze jakie stało u lokalnego dealera. Siostra powiedziała że tak drogiego prezentu nie przyjmie, ale nieopatrznie dodała też, że woli jeździć swoją nastolatką, bo jest stara, ale dużo, dużo wygodniejsza od miejskiego jeździdełka. Auta miała używać na podróże z miasta rodzinnego do miasta studiów (kilkaset kilometrów), a po tym mieście planowała poruszać się już tylko na rowerze. Dlatego wybór większego auta był całkowicie zasadny.

Matka się obraziła. Uznała też, że jej córka nie będzie dojeżdżać na studia do innego miasta. I że ona jej opłaci studia w mieście rodzinnym, na prywatnej uczelni (dużo słabszej). Oczywiście siostra nie mogła się na to zgodzić. Skończyło się wielką awanturą i ucieczką z domu (do mnie). Siostra Opla zachowała, a zrezygnowała za to z wszelkiej pomocy finansowej od matki (jej studia dało się pogodzić z pracą u mnie w firmie).

rodzina

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 254 (288)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…