Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#74843

przez ~poziomka23 ·
| było | Do ulubionych
Witajcie, to moja pierwsza historia na Piekielnych, jak duża część z Was, nie spodziewałam się, że będę miała powód, aby opisać tu swoją historię, oczywiście, do pewnego momentu.

Jako, że trwają wakacje, imałam się różnych dorywczych zajęć, coby zarobić trochę grosza przed kolejnym rokiem studiów. Moim ostatnim zajęciem była praca w charakterze hostessy w pewnym salonie samochodowym w mieście wojewódzkim w centralnej Polsce. Nieraz już pracowałam w ten sposób, zawsze zleceniodawcy byli zadowoleni, ja też, myślę sobie, czemu by nie popracować w ten sposób znowu, zwłaszcza, że stawka była niezła, proponowali 25zł/h.

Do rzeczy. Moje zadanie miało polegać na staniu obok auta w odpowiednim stroju (czarna sukienka mini- oczywiście bez przesady,wszystko "co trzeba" było zakryte, oraz szpilki), uśmiechaniu się i opowiadaniu potencjalnym klientom najbardziej istotnych szczegółów dotyczących auta, obok którego stałam. Wszystko szło dobrze, do pewnego momentu.

Podszedł Jegomość w wieku około 40 lat, pyta o auto, ja odpowiadam,po czym on pyta:
czy ty masz jakąś prowizję od sprzedaży auta? zapłacą Ci więcej?
Ja, zgodnie z prawdą, odpowiadam, że nie. (korciło mnie, żeby zapytać od kiedy jesteśmy na "Ty") na co Piekielny: powiedzmy, że kupię to auto, czy wtedy poszłabyś ze mną na kolację? Ja w lekkim szoku, ale starając się ukryć speszenie, odpowiedziałam, że dziękuję, ale nie skorzystam, poza tym, jestem w pracy. Myślałam, że gość się odczepi i pójdzie dalej, ale nie. Tym razem ciszej, powiedział: ile ci tu płacą? Ja zapłacę Ci pięć razy więcej, jeśli tylko dasz pomiętosić swoje cycuszki i swoją ponętną pupcię. (Pisownia oryginalna). Stwierdziłam, że zabawa się skończyła, przeprosiłam go, mówiąc, że muszę na chwilę wyjść. (nie chciałam robić scen przy ludziach), kiedy schowałam się w toalecie, natychmiast zadzwoniłam do zleceniodawcy i opowiedziałam mu o całym zdarzeniu. Byłam pewna, że będzie chciał wyjaśnić sprawę, że powie, że mam to zgłosić do właściciela salonu. Jakże byłam naiwna. Wiecie, co mi powiedział? "Przecież to nic takiego, nie przesadzaj, zrób wszystko, żeby kupił samochód!" rozłączyłam się, jeszcze nie do końca dowierzając.
Pomyślałam "o nieee, nie taka była umowa". I, zadzwoniwszy wcześniej po siostrę wybiegłam, czym prędzej z salonu.
jak opowiedziałam siostrze o tym zboczeńcu, nagadała mi,że powinnam sobie normalną pracę znaleźć, a nie "za przynętę robić".
Piekielny był więc oczywiście zbok, zleceniodawca, no, i trochę chyba moja siostra.
Przepraszam za chaos, starałam się jak najwierniej odtworzyć to wydarzenie, może dlatego nie jest zbyt przejrzyście.

salon samochodowy

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 14 (124)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…