Kontrola biletów w pociągu.
Pewien Niemiec ok. pięćdziesiątki okazuje konduktorowi bilet wydrukowany z internetu. Konduktor żąda okazania dowodu tożsamości wymaganego przy tego typu biletach. Niemiec twierdzi, że nie ma takiego obowiązku. Konduktor na to, że kupując bilet zaakceptował regulamin. Wielce oburzony Niemiec pokazał w końcu dowód, ale zaczął krzyczeć, że ten pociąg sfinansowała Unia i że on robi konduktorowi łaskę, że w ogóle mówi (a raczej krzyczy) po polsku. Na uwagi konduktora na temat kultury jeszcze bardziej się nakręcał.
Po chwili podszedł drugi konduktor i zapytał:
- A czytać tam w Unii nie umiecie?
Pewien Niemiec ok. pięćdziesiątki okazuje konduktorowi bilet wydrukowany z internetu. Konduktor żąda okazania dowodu tożsamości wymaganego przy tego typu biletach. Niemiec twierdzi, że nie ma takiego obowiązku. Konduktor na to, że kupując bilet zaakceptował regulamin. Wielce oburzony Niemiec pokazał w końcu dowód, ale zaczął krzyczeć, że ten pociąg sfinansowała Unia i że on robi konduktorowi łaskę, że w ogóle mówi (a raczej krzyczy) po polsku. Na uwagi konduktora na temat kultury jeszcze bardziej się nakręcał.
Po chwili podszedł drugi konduktor i zapytał:
- A czytać tam w Unii nie umiecie?
Ocena:
291
(329)
Komentarze