Język niemiecki. Mam awersję do słuchania tego języka, jak wieść internetowa głosi to nawet najbardziej liryczne wyznanie miłości po niemiecku brzmi jak rozkaz pacyfikacji.
Jest jedna okoliczność łagodząca mą niechęć. W ramach moich zajęć zawodowych przy słuchaniu ciężkich maszyn, polubiłem też ciężki rytm i głośny dźwięk. Muszę przyznać że tutaj język niemiecki przypasował idealnie.
Wydarzenie dla fanów ciężkiego brzmienia i już wiadomo - Rammstein, a i jeszcze dostałem zaproszenie z biletem, więc nie pojechać było by grzechem.
Ogólnie mówiąc, pomimo że jestem nieco starszy niż wokalista, bawiłem się dobrze. Gdzie piekielność?
Uczestnicy koncertu. Wielcy fani zespołu i muzyki. Serio? Bo mnie wydawało się że to był zlot jutubowych "filmowców" a nie młodych ludzi chcących pobawić się na koncercie. Blask wszystkich ekraników czasami był silniejszy niż oświetlenie sceny. Samo to że swymi wyciągniętymi łapskami z tym telefonem, a nawet tabletem, przeszkadzasz mi oglądać to nic.
Tylko po jaką cholerę przyjechałeś na koncert by zamiast się bawić, nagrywasz film którego i tak nikt nie będzie oglądał, a i słuchać się tego też nie da. Zapewniam was że za niewielkie pieniądze możesz kupić profesjonalnie zrobiony film, udźwiękowiony i zaoszczędzisz sobie bólu rąk.
Na koncert jedź by przeżyć go na miejscu. Wydaje mi się że wspomnienia będą znacznie bardziej wartościowe niż ten film.
Jest jedna okoliczność łagodząca mą niechęć. W ramach moich zajęć zawodowych przy słuchaniu ciężkich maszyn, polubiłem też ciężki rytm i głośny dźwięk. Muszę przyznać że tutaj język niemiecki przypasował idealnie.
Wydarzenie dla fanów ciężkiego brzmienia i już wiadomo - Rammstein, a i jeszcze dostałem zaproszenie z biletem, więc nie pojechać było by grzechem.
Ogólnie mówiąc, pomimo że jestem nieco starszy niż wokalista, bawiłem się dobrze. Gdzie piekielność?
Uczestnicy koncertu. Wielcy fani zespołu i muzyki. Serio? Bo mnie wydawało się że to był zlot jutubowych "filmowców" a nie młodych ludzi chcących pobawić się na koncercie. Blask wszystkich ekraników czasami był silniejszy niż oświetlenie sceny. Samo to że swymi wyciągniętymi łapskami z tym telefonem, a nawet tabletem, przeszkadzasz mi oglądać to nic.
Tylko po jaką cholerę przyjechałeś na koncert by zamiast się bawić, nagrywasz film którego i tak nikt nie będzie oglądał, a i słuchać się tego też nie da. Zapewniam was że za niewielkie pieniądze możesz kupić profesjonalnie zrobiony film, udźwiękowiony i zaoszczędzisz sobie bólu rąk.
Na koncert jedź by przeżyć go na miejscu. Wydaje mi się że wspomnienia będą znacznie bardziej wartościowe niż ten film.
Ocena:
444
(494)
Komentarze