zarchiwizowany
Skomentuj
(23)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W moim bloku mieszka pewna pani, A. Pani A to bardzo miła, starsza osoba, podejrzewam, że ok. 60 lat. Stosunki mamy niezłe, czasem zaprasza mnie na kawę i ciasto. Ale do rzeczy. Wczoraj zostałam przez nią zaproszona do siebie, tak na pogaduchy. Rozmawiamy sobie bardzo miło, trochę poplotkowałyśmy i od słowa do słowa okazuje się, że pani A została jakieś 3 godziny temu napadnięta. Ja trochę przestraszona, dopytuję, co się właściwie stało. Otóż: pani A poszła sobie spokojnie na zakupy, kupiła parę pierdół i wyszła. Idzie sobie spokojnie, a tu nagle, przed jej blokiem, wyskakuje jakiś dres. Pani A nie zwróciłaby nawet uwagi, gdyby nie to, że dres biegł prosto na nią. A się odsunęła, coby ustąpić, a dres jak jej torebki nie wyrwie! Rzucił się do ucieczki, ale! Ale nie wiedział ( zresztą ja też nie), że pani A trenowała kiedyś samoobronę. No więc dres skończył z rozkwaszonym nosem na chodniku. A pani odeszła sobie spokojnie do domku. Ale to nie ten dres był piekielny w całej historii. Byli nimi ludzie siedzący na ławkach, jakieś 5 metrów od miejsca zdarzenie. Nikt nie podbiegł pomóc pani A, natomiast gdy dała dresowi w nos, nagle zaczęły się krzyki, typu "Biednego człowieka pobiła!", "Stara, a bije niewinnych ludzi" "Zgłoszę to na policję" i mój hit, czyli krzyk pewnego pana z dzieckiem: " Co ty k@*#a robisz!? Sama bogata jesteś, dała byś mu tę torebkę, nie ubyłoby ci!". Boże, widzisz i nie grzmisz...
Ocena:
91
(267)
Komentarze