zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Krótka bajka o podróżnikach, o ludziach baaardzo potrzebujących i kłamstwie, które ma krótkie nogi.
Miejsce Akcji: Dość duże miasto wojewódzkie:
Akt Pierwszy:
Idę sobie ulicą do szkoły, kiedy w okolicach dworca autobusowego zaczepia mnie starszy ode mnie (koło 50-tki) Pan.
Pan (P): Przepraszam Pana bardzo, znalazłem się w nieprawdopodobnie trudnej sytuacji. Zbieram na bilet do Bydgoszczy. Czy nie mógłby Pan poratować człowieka w trudnej sytuacji?
Ja(J): Rozumiem, Bydgoszcz to bardzo daleko (550 km), ale nie bardzo mam środki do tego, aby Panu pomoc.
P: Nie kłamię (tu Pan pokazał dowód - rzeczywiście Bydgoszcz!).
J: Ale ja też nie kłamię. Po prostu nie mam.
P: Rozumiem, przepraszam, za kłopot.
I tak się z Panem rozeszliśmy, chociaż miałem trochę wyrzuty sumienia, że człowiekowi brakło na bilet, to naprawdę kawał drogi, ale nie pisałbym tutaj gdyby historia nie miała drugiej części.
Akt Drugi:
Niecałe 2 tygodnie później. To samo miasto, ale trochę bliżej rynku (ale dalej niedaleko dworca pks), gdzieś sobie idę niespiesznym krokiem. I oto zaczepia mnie ten sam Pan (szok! przez te 2 tygodnie nie uzbierał na bilet do tej Bydgoszczy?).
P: Przepraszam Pana bardzo, ale jadę do Bydgoszczy, brakło mi na bilet, nie mógłby Pan poratować?
J: To jeszcze Pan nie uzbierał? Przecież już Pan zbierał ponad tydzień temu.
P:(oczy mało z orbit nie wyszły, wyraz twarzy odpowiadający zobaczeniu ducha): Nie, to nie mogłem być ja.
J: Jestem pewny, że to Pan, pamiętam Pana.
P: (widać totalne zaskoczenie): Wie Pan co, no bo wie Pan jak jest, w domu sytuacja trudna, żona zostawiła…
J: No dobrze. W takim razie masz Pan tutaj 5 zł.
P: Dziękuję Panu Bardzo!
Pana spotkałem jeszcze kilka razy, zawsze jak mnie widział to się kłaniał, ale nigdy już nie prosił o kasę.
Miejsce Akcji: Dość duże miasto wojewódzkie:
Akt Pierwszy:
Idę sobie ulicą do szkoły, kiedy w okolicach dworca autobusowego zaczepia mnie starszy ode mnie (koło 50-tki) Pan.
Pan (P): Przepraszam Pana bardzo, znalazłem się w nieprawdopodobnie trudnej sytuacji. Zbieram na bilet do Bydgoszczy. Czy nie mógłby Pan poratować człowieka w trudnej sytuacji?
Ja(J): Rozumiem, Bydgoszcz to bardzo daleko (550 km), ale nie bardzo mam środki do tego, aby Panu pomoc.
P: Nie kłamię (tu Pan pokazał dowód - rzeczywiście Bydgoszcz!).
J: Ale ja też nie kłamię. Po prostu nie mam.
P: Rozumiem, przepraszam, za kłopot.
I tak się z Panem rozeszliśmy, chociaż miałem trochę wyrzuty sumienia, że człowiekowi brakło na bilet, to naprawdę kawał drogi, ale nie pisałbym tutaj gdyby historia nie miała drugiej części.
Akt Drugi:
Niecałe 2 tygodnie później. To samo miasto, ale trochę bliżej rynku (ale dalej niedaleko dworca pks), gdzieś sobie idę niespiesznym krokiem. I oto zaczepia mnie ten sam Pan (szok! przez te 2 tygodnie nie uzbierał na bilet do tej Bydgoszczy?).
P: Przepraszam Pana bardzo, ale jadę do Bydgoszczy, brakło mi na bilet, nie mógłby Pan poratować?
J: To jeszcze Pan nie uzbierał? Przecież już Pan zbierał ponad tydzień temu.
P:(oczy mało z orbit nie wyszły, wyraz twarzy odpowiadający zobaczeniu ducha): Nie, to nie mogłem być ja.
J: Jestem pewny, że to Pan, pamiętam Pana.
P: (widać totalne zaskoczenie): Wie Pan co, no bo wie Pan jak jest, w domu sytuacja trudna, żona zostawiła…
J: No dobrze. W takim razie masz Pan tutaj 5 zł.
P: Dziękuję Panu Bardzo!
Pana spotkałem jeszcze kilka razy, zawsze jak mnie widział to się kłaniał, ale nigdy już nie prosił o kasę.
dość duże miasto wojewódzkie
Ocena:
-5
(29)
Komentarze