Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74988

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaczął się dwunasty rok, jak moi rodzice są rodziną zastępczą. Kiedy przyszły do nas pierwsze dzieci miałam 9 lat. To było rodzeństwo, które z resztą bardzo szybko wróciło do babci. Po dwóch miesiącach w naszym domu zamieszkało kolejne rodzeństwo- 3 siostry- bliźniaczki starsze ode mnie o rok i ich cztery lata młodsza siostra. To z nimi związana jest większość piekielności, o których nawet mi się nie śniło.

Byłam bardzo emocjonalnym dzieckiem, przez co raczej nie byłam zaradna. Miałam tak słabą psychikę, że krzywe spojrzenia ludzi doprowadzały mnie do płaczu. A na przyjście nowych dzieci bardzo się cieszyłam. Moje rodzeństwo jest sporo starsze, więc moim jedynym wyobrażeniem było, że będę miała świetnych kompanów do zabawy.

Sielanka skończyła się bardzo wcześnie. Z racji tego, że mieszkamy na wsi każdy o każdym wie "wszystko", a plotki mnożą się i rozchodzą w zastraszającym tempie. Najpierw od moich rodziców odwrócili się niemal wszyscy znajomi, bo poszła fama, że dorabiają się za "te dobre serduszka".

Chodziłyśmy wszystkie do jednej szkoły. O ile na początku wszystko było dobrze, to dość szybko okazało się, że mają talent do manipulacji jak mało kto. Zaczęli się ode mnie odwracać znajomi. Zaczęło się niewinnie. Jakieś docinki, szturchanie na korytarzu. Zazwyczaj były to grupki kilka lat starszych dziewczyn, zdarzało się, że obrywałam od chłopaków. Nie rozumiałam co się dzieje, bo nikt nawet nie wspomniał za co obrywam. Może łatwiej byłby mi przez to przejść, gdybym spotykała się z niechęcią tylko ze strony uczniów. Niestety nauczyciele też byli podzieleni. Zostały jednostki, które mnie wspierały. Pozostali tyrali mnie jak najgorszą szmatę, robili wszystko, żeby mi dogryźć, dokopać, by moje oceny spadły. Dlaczego? Bo one powiedziały, że ja je źle traktuję w swoim domu. (Byłam na to zbyt naiwnym dzieckiem, moi rodzice zbyt niedoświadczeni, więc-przynajmniej początkowo- były traktowane tak samo jak ja.) Ci wyszkoleni pedagodzy, zamiast rozwiązać konflikt, skonfrontować ich słowa z moimi, porozmawiać z moimi rodzicami zaczęli nastawiać dziewczyny przeciwko nam. Bo przecież: "To są biedne dzieci z domu dziecka, one są takie pokrzywdzone przez los. One nie potrafiłyby kłamać. To oczywiste, że ta mała małpa się nad nimi znęca."
I tak zaczęło się rozwijać moje małe piekło. Tylko że to jeszcze był przedsionek...

szkola_podstawowa rodzina_zastepcza

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (248)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…