#74999

Jak wygląda wymiana rur w bloku, kiedy ma się moje szczęście?

1. Gazu brak 2 dzień. Robotnicy coś uszkodzili akurat w mojej klatce, a gazownicy mają być dopiero jutro (czwartek).

2. Robimy rury odprowadzające wodę, ale po co mamy informować lokatorów z najwyższego piętra o tym, że wody z wanny nie wolno wypuszczać, dopóki nie powiemy? Rezultat? Zalana moja łazienka znajdująca się piętro niżej, która ma podwieszany sufit z wmontowanymi w niego halogenami. Całe szczęście nie było zwarcia. Z wywalonym jęzorem dwie godziny zbierałam wodę w tym pudełku, jakim jest moja łazieneczka.

3. Właścicielka nie wygląda jak chucherko? To niech zapierdziela z 3. piętra z gruzem. Przecież my, panowie, męczyć się nie będziemy (absolutnie nie mam nic przeciwko dźwiganiu i nie wymagam pomocy od mężczyzn jak tylko jakiś się nawinie, ale no ludzie!!!).

4. Łazienka cała w kafelkach, to właściciele bez problemu znajdą pieniążki na nową wannę, więc po co ją zabezpieczyć? Jak się porysuje, to kupią sobie ładną i nowiutką. Wanna na brzegach wygląda tak, jakby ktoś po niej jeździł papierem ściernym.

5. Wyburzamy ściankę, która zasłania rury, to wymontujmy drzwi, przecież sobie posprzątają. Nieważne, że w domu jest starszy człowiek (widzieli mojego dziadka doskonale), niech sobie powdycha trochę pyłu, a dziewczyna jak polata z mopem i szczotką, nie zaszkodzi. No nie zaszkodzi, sprzątać nawet lubię ale kurrr…czaczki, podłoga w przedpokoju zmieniła kolor na szary. Do tego drzwi nadal stoją poza łazienką.

Powiecie, że narzekam, inni mieli to samo. Otóż nie. Koleżanka mieszka klatkę obok. Gaz ma nadal. Nikt jej nie zalał, ani ona nikogo, ponieważ zostali wcześniej poinformowani. Gruz wyniesiony. Wanna nieporysowana. I uwierzcie mi, z mopem dopiero zacznie porządnie latać po zakończeniu wymiany rur. Zwyczajnie trafiła na inną ekipę.

Po południu zadzwonię do szefa „cudownej” ekipy i porządnie ich obsmaruję.

ekipy remontowe bloki