zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
To moja stara historia, kiedy byłam jeszcze młodą, niedoświadczoną barmanką. Pierwszy piekielny.
Pracowałam wtedy w nowym klubie muzycznym, był jeszcze nie do końca wyremontowany, ale już otwarty. Był środek zimy, a wewnątrz bezlitosna temperatura. Siedziałam za barem w kurtce i szaliku, w oczekiwaniu na gości. Wszedł pewien pan, elegancki, zamówił przy barze Jacka Danielsa. (Whisky podaje się zazwyczaj z dwiema kostkami lodu, ale z racji temperatury, zapytałam):
- Z lodem?
Kolesia szczerze zatkało. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. W końcu skrępowany odparł:
- Eeee, wiesz, za loda to podziękuję, ale whisky to bym się napił...
Żadnej riposty tu nie dodam, bo ścięło mnie tak jak i jego. Ale człowiek uczy się na błędach, teraz zawsze pytam, "czy na lodzie":)
Pracowałam wtedy w nowym klubie muzycznym, był jeszcze nie do końca wyremontowany, ale już otwarty. Był środek zimy, a wewnątrz bezlitosna temperatura. Siedziałam za barem w kurtce i szaliku, w oczekiwaniu na gości. Wszedł pewien pan, elegancki, zamówił przy barze Jacka Danielsa. (Whisky podaje się zazwyczaj z dwiema kostkami lodu, ale z racji temperatury, zapytałam):
- Z lodem?
Kolesia szczerze zatkało. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. W końcu skrępowany odparł:
- Eeee, wiesz, za loda to podziękuję, ale whisky to bym się napił...
Żadnej riposty tu nie dodam, bo ścięło mnie tak jak i jego. Ale człowiek uczy się na błędach, teraz zawsze pytam, "czy na lodzie":)
RL Warszawa
Ocena:
88
(214)
Komentarze