Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75303

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Początki kariery, w czasach kiedy to jeszcze Roxette zaczynało trafiać na listy przebojów.
Pracowałem w Urzędzie przez duże U w dziale informatyki. Urząd był organem nadrzędnym mniejszych urzędów, które komórki IT nie posiadały, a informatykiem był zazwyczaj pan wymieniający żarówki.
Wszelkie zgłoszenia trafiały do nas i oddelegowany pracownik lub pracownicy ruszali z odsieczą do danej placówki.
Wtedy jeszcze nie było aż takiej specjalizacji w informatyce i do moich zadań należało zarówno programowanie baz danych jak i serwisowanie sprzętu.

Pewnego słonecznego dnia dotarło zgłoszenie z pomniejszego urzędu, że pani Alince klawiatura nie działa.
Niedziałająca klawiatura to jak wiadomo zadanie dla co najmniej dwóch wysokiej klasy specjalistów.
Tak więc, razem z kolegą uzbroiliśmy się w podstawowe narzędzia, bilety komunikacji miejskiej, kanapki i już po 30 minutach byliśmy na miejscu gotowi nieść pomoc nieszczęsnej białogłowie.

Wchodzimy do pokoju, w którym jedna dama zawzięcie stempluje dokumenty a druga właśnie pisze jakiś dokument w Wordzie.
Przedstawiliśmy się, powiedzieliśmy, że w sprawie wadliwej klawiatury itp. Ta ze stempelkiem powiedziała, że to to tam - i wskazała na dziewczę zawzięcie wstukujące jakieś informacje.

Małe trybiki w naszych głowach zafurkotały i z miejsca poprosiliśmy czy może nam zademonstrować jak klawiatura nie działa.
Pani od stempelka (wcześniej wspomniana Alinka) zamieniła się z drugą (nazwijmy ją panią Kasią) i klepie w klawiaturę.
I nic. Ani jednego znaku.
Zamieniły się ponownie i pani Kasi klawiatura działa idealnie.
Próba została powtórzona kilkakrotnie.

W końcu doszliśmy do przyczyny. Zacznijmy od tego, że dziewczyny nie były sobie równe pod względem masy.
Absolutnie nie jest to żaden osąd, zwłaszcza, że Alinka z całą pewnością mieściła się w normie. Po prostu była krąglejsza i do tego sporo wyższa.
Kasię natomiast określiłbym raczej jako smukłą, ale tylko przez grzeczność. Ponownie bez osądu bo może to kwestia metabolizmu albo jakichś zaburzeń gastrycznych.
Tak czy inaczej, gdyby podzielić Alinkę przez Kasię to dwa z hakiem by wyszło.

Drugi element układanki to fakt, że urząd znajdował się w starym budynku z drewnianymi podłogami.

Gdy siadała na krześle pani Alinka, deska w podłodze nieznacznie się uginała z jednej strony, a podnosiła z drugiej (może o pół centymetra).
Tam gdzie się podnosiła, stał komputer, i w momencie podniesienia wtyczka od klawiatury lekko się wyginała i nie kontaktowała (starsze okrągłe złącze typu PS/2).
Gdy wstawała, komputer opadał, wtyczka wracała na swoje miejsce i klawiatura śmigała bez problemów.

Mój kolega w pierwszym odruchu chciał wpisać rozpoznanie jako „problem leży pomiędzy klawiaturą a siedzeniem”.
Udało mi się mu to wyperswadować, głównie dlatego iż jestem większy i silniejszy.
Jako źródło problemu podaliśmy zgięcie jednego bolca we wtyczce, komputer przestawiliśmy o 30 cm i pani Alinka mogła spokojnie używać klawiatury.
Gdy panie zapytały dlaczego przestawiamy, wymigaliśmy się tym, że komputer będzie miał lepszy obieg powietrza.
Dodatkowo rzuciłem, że dzięki temu układ pomieszczenia będzie bardziej zgodny z zasadami Feng Shui.

Zapytacie co w tym piekielnego?
Otóż parę dni później pani Alinka rozmawiając z naszym szefem opisała nasz brak profesjonalizmu cytując mój ostatni żart.

informatyka urzędy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 372 (386)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…