Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#75438

przez ~Cari ·
| było | Do ulubionych
Witam :)
Chciałabym wam opowiedzieć co mnie ostatnio spotkało, jacy ludzie moga byc podli i bez serca..
Na pewno sa tu osoby ktore kochają zwierzątka a szczególnie koty bo to własnie bedzie historia oo dwóch takich. A zwą sie kocur Jasiu i kotka Lola .
Jasiu - zwinny , rezolutny kocur który uwielbiał bawić sie na świeżym powietrzu hasać po ogrodzie , wędrować do sąsiadów którzy go uwielbiali, a on lubił ich bo karmili go smakołykami a było to po nim widać bo był niezłym grubasem. Jasiuu to kot z humorem gdy go coś wkurzyło wychodził z domu i nie wracał 2 dni ale wiedziałam ze nie dzieje mu sie nic złego bo zazwyczaj spał i przesiadywał u mojego sąsiada. Tym razem stało sie cos dziwnego kot nie wracał przez 4 dni chodziłam szukałam go ale nigdzie go nie było , pytałam sąsiada ale on tez go nie widział.. dziwiło mnie to strasznie przecież Jasiek zawsze wracał. Nastepnego dnia zamiatałam podwórko,gdy nagle woła mnie sąsiad zebym szybko przyszła to cos zobacze.. tak jak mowił szybko pobiegłam do niego .. a On niesie pudełko a w pudełku Jasiu.. biedny wychudzony brudny , pytam sąsiada co sie stało , gdzie On znalazł kota.. Sąsiad mowi ze zauwazył go u siebie na ogrodzie jak probował isc ale ciezko mu to szło wiec poszedł zobaczyc co sie stało.. gdy tylko go zobaczył zapakował w pudełko i do weterynarza.. kot miał całą noge zmiażdżona rocieta rozerwaną.. trzymała sie tylko na jednym ścieglę.. Weterynarz zrobił co w jego siłach przyszył łapke i oddał kota z powrotem do domu... Sasiad wział spowrotem Jasia do siebie połozył go w piwnicy bo Jasiu uwielbiał tam przesypiać upalne dni... Następnego dnia.. ide pytac jak sie czuje Jasiu.. a oni mi mowiła ze jasiu zwial z piwnicy.. ale nc dziwnego on nie umiał usiedziec w jednym miesjscu . A przecież jemu trzeba zmienic opatrunek.. a jego nie ma dwa dni.. nareszcie przyszedł ale opatrunek był zaklejony izolacja pewnie ktoś mu oblkeił zeby lepiej trzymał sie ten opatrunek.. wziełam kota do samochodu i jade do weteyrnarza.. weterynarz ostrzegał ze łapka jest w ciezkim stanie i on nie wie czy nie bedzie trzeba amputacji.. rozwinał kotu łape dał zastrzyki wrocilismy z nim do domu.. kot lezał w kuchni pod stołem i cały czas majstrował przy tej łapce.. i namajstrował porozgryzał szwy... wiec z powrotem do wet .. lekarz zdecydował ze lepsza bedzie amputacja bo ta łapka jest w ciezkim stanie rana sie nie goi zaczyna robic sie martwica.. gdy to usłyszałam aż zrobilo mi sie słabo.. jak to aputacja? jak on sobie poradzi.. o 3 łapach jak to jest taki łobuz.. no ale decyzje podjełam szybko chce ratowac kota.. bez łapy musi dac rade.. zostawiłam kota na goodzine co ja wtedy przezywałam.. to była chyba najgorsza goodzina.. bałam sie bardziej niż tenn kot.. czułam sie jak by to mi mieli ucinać ta noge. PO godzinie wrociłam po kota, Jasiu lezał jeszcze nie do konca obudzony po narokozie i tylko patrzył tymi ogromnymi zielonymi oczami , wrociłam do domu przyszykowałam mu w kąciku kocyk miseczke z jedzeniem i odlozyłam go.. dziś mija juz 3 tydzien a kootek czuje sie swietnie biega, skacze nawet o tych trzech łapkach.. poczułam ulge ze sobie tak swietnie daje rady.. ale nie na długo.. Jasiu wraz z Lolą( jego mama) wyszli rankiem na spacer.. po ulicy bo nigdy dalej się nie oddalali Ja zajełam sie domem , zblizał sie wieczor coś mnie tak dziwnie tkenło.. kurde gdzie sa koty.. zaczelam wołac Jasiu przyleciał ale Loli dalej nie ma.. mija drugi dzien , trzeci jej dalej nie ma , mija 4,5 dzien.. dalej nic.. mija tydzien.. dalej kot nie wrocił.. miałam dziwne przeczucia.. bo przecież Lola wychodziła na podwórko zaledwie na godzine bo to typowo domowy kotek który wchodził pod pierzynę i przesypiał całe dnie.. . Bałam sie ze już nie wroci.. przychodziły mi do głowy straszne mysli ze moze ją ktoś porwał , przejechał.. Po tygodniu czekania wróciła.. ale to jaka wrociła przeszlo moje oczekiwania.. gdy weszła do kuchni , płytki były całe w krwi... kot miauczał przeraźliwie... nagle sie wyróciła i płakała z bólu .. Lola była cała pocieta.. pociety brzuch dosłownie w 4 miejscach dziury na wylot.. pociety ogon pociety odbyt ktory sie cały rozpadl.. kot nie mogł sie nawet wypróżnić.. pociete nogi.. gdzie widac było kosci i ściegna.. wiec powtórka z rozrywki.. zapakowałam kota do samochodu i wioo do wet. doktor jak tylko zobaczył kota złapał sie za głowe powiedział ze jeszcze nigdy nie widział kota w takim stanie.. takiego pociete.. kazał mi zawiaodmić sasiadów.. posprawdzac okolice mojego domu.. bo sie dzieją dziwne rzeczy.. Lola została na 2 godziny u wet na operacje i szycie.. odebrałam ją po 2 godzinach kicia była cała pozszywana nie umiała chodzić.. była taka słaba ze ledwo otwierała oczy.. lekarz mowił ze bedzie ciezko ale powinna wyjsc z tego.. odwiozłam ja do domu.. siedziałam przy niej cąły dzien.. bałam sie najgorszego ze Lola zdechnie.. mijały dni.. lola czuła sie coraz lepiej nawewt zaczela majstrowac przy szwach i porozgryzała gdzie czekała ją koljna wizyta i kolejne szycie.. tym razem Lola zostala ubrana w specialny kaftanik zeby nie ruszala ran.. Lola czuje sie lepiej mija 3 dzien po drugim szyciu, kot wraca do normy.. ale nadal jest oszołomiony, smutny i bardzo cierpi..



Ale sie rozpisałam.. ale pisze tylko dlatego żeby was przestrzec !! Aby wasze koty nie musiały tak cierpiec jak moje...
Ludzie w dzisiejszych czasach sa okrutni.. zastawiaja jakies wnyki koło domu na zwierzeta zeby taki mały kotek przypadkiem im czegos nie zniszczył.. to jest chore.. zwierze też zyje i czuje !! jak mozna tak skrzywdzić niczemu winne zwierze !!

Zastanawiam sie gdzie mogłabym to zgłosić bo to juz przechodzi wszystko zeby kot nie mogł wyjsc z domu sie załatwić bo wraca albo bez nogi albo cąły pociety !! Jesli mieliście podobne przypadki lub wiecie gdzie mogłabym zgłosić takie znęcanie sie nad zwierzętami.. piszcie w kom :)
Pozdrawiam |!

zwierzeta

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…