Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75632

przez ~Chyzza333 ·
| Do ulubionych
Pracuję w kawiarni. Lody, gofry, dobra kawa, wszystko na wysokim standardzie. Jak wiadomo w takich punktach najgorszy ruch to sobota i niedziela. Szczególnie niedziel my pracownicy nie lubimy. Potrafimy mieć kolejkę baaardzo długą.
Całe rodziny chodzące po Galerii szukające same nie wiedzą czego i oczywiście trzeba przyjść na lody. Przytoczę kilka zasad panujących u nas żeby historia była jasna.

1. Najpierw płacimy, potem odbieramy. Klient najpierw musi zapłacić za gałkę loda, dopiero potem zostanie mu wydana. Takie oto zabezpieczenie, w sumie logiczne, prawda?
2. Osoba przy kasie tylko przyjmuje zapłatę i sumę gałek. Nie obchodzi jej jaki ktoś smak chce, ona ma tylko przyjąć pieniądze, a o smak będzie pytać dziewczyna nakładająca.
3. Gdy jest duży ruch wydajemy paragony i odsyłamy z nim na koniec kolejki żeby pokazać go kolejnej dziewczynie, a ona odbiera go, sprawdza za ile było zapłacone, przerywa i oddaje klientowi. Tak szybko rozładowujemy kolejkę i wszystko sprawnie idzie.
4. Nie łączymy dwóch smaków lodów w jedną gałkę.

Będzie o Pani Piekielnej która żadnej z tych zasad nie zrozumiała.

Środek dnia, tłum ludzi, oczywiście kolejka, u nas na zmianie jakieś 8 dziewczyn, duży ruch, dużo pracy. Przychodzi Pani, w średnim wieku, elegancka, widać że z rodziną. Przytoczę dialog, nie co do słowa ale sens ten sam.

-Łączycie smaki lodów? - pada od niej pytanie.
-Nie Proszę Pani, nie łączymy - odpowiada któraś z dziewczyn.
-Jak to? Przecież wszędzie indziej łączą tylko nie tutaj!? Ja pół miasta rodzinę ciągnę żeby do was na lody przyjść! - nastąpiło oburzenie.
-Taka panuje u nas zasada, nie wolno nam robić inaczej. - grzecznie odpowiadamy.

W tle zaczyna od nowa ustawiać się kolejka, ludzie słuchają, Pani mówi coraz głośniej, z zaplecza wychodzi reszta dziewczyn zaintrygowana krzykami.
-No! Jeszcze więcej niech was wyjdzie! Zamieszanie robicie, za dużo was tu pracuje!
My zdziwione, patrzymy na siebie, no ale do kasy podejść trzeba. Ja, osoba wygadana, wychodzę z szeregu.
-Zapraszam Panią do kasy.
-Jak to? - ciąg dalszy oburzenia.
-Najpierw płacimy, potem odbieramy. Najpierw muszę przyjąć sumę gałek a dopiero wydamy smaki. Zapraszam.
Kolejka robi się coraz większa, Pani perfidnie ją blokuje.
-To ja będę mówić smaki, a potem zapłacę.

Mnie już nerwy łapią ale dobra, skoro tak sobie Piekielna życzy.

-Niestety nie możemy, zapraszam do kasy bo robi się kolejka, ile gałek policzyć?
-A to ja będę płacić osobno za każdego loda.

Wierzcie mi lub nie, Pani każdą gałkę płaciła osobno, po przyjęciu zapłaty od razu dostawała loda. Oczywiście była coraz bardziej wściekła, a ja coraz milsza, coraz bardziej słodziłam itp, nie dam się tak łatwo z równowagi wyprowadzić a ją to jeszcze bardziej wkurzy. Nie wiem ile było tych gałek ale dość sporo. W końcu odeszła. Ulga. Następni klienci, Pani podchodzi, konkretna liczba gałek. Ja ze śmiechem do klientki:

-Da się? Da się.

Podobno spojrzenie syna owej Piekielnej, który stał niedaleko i to usłyszał mogło by mnie zabić.
Zapomniałam dodać, że pewien Pan z tłumu był po stronie Piekielnej i stwierdził, że tym systemem tracimy klientów. Piekielna obiecała, że już więcej nie przyjdzie. Oczywiście co najmniej raz w tygodniu jest na lodach. Bez akcji.
Pytanie: kto jest głupi? My czy ona?

gastronomia

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (267)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…