Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#75634

przez ~InzRudaszon ·
| było | Do ulubionych
Nie tyle piekielne, co zabawne.
Chociaż - może trochę. Oceńcie sami :-)

Otóż i po 30 godzinach nieprzerwanej niczym (snem też) roboty (zapierzielu, orki, szarego wirującego pyłu, młynu i generalnie rozpierduchy - niepotrzebne skreślić) wpakowałam swego wymymłanego oraz wręcz nieprzytomnego ze zmęczenia człowieka do mojego Pogromcy Szos, celem odwiezienia za siedem gór i rzek stert papierów, com je była podczas tych przeprzyjemnych godzin wygenerowała. Nadmienić pragnę, że aura sprzyjała, znaczy czyli ciemność, mglistość, deszcz nie pada a pizga, wiatr wyje - no generalnie sielankowo. Sceneria ma tu wielkie znaczenie, albowiem mąż mój zajęty jest całym światem z wyjątkiem mnie i wielokrotne prośby o wymianę filtrów kabinowych trafiają w czarną dupę... yyy.... dziurę. No załóżmy, że w czarną dziurę. Tak więc w takę pogodę szybki mam już nie zaparowane a zapłakane, więc dopóki mie się bolid nie rozgrzeje, muszę się wspomagać sposobami naszych mobilprzodków. Dlatego - albowiem - gdyż, coby kontaktu z rzeczywistością oraz drogą nie stracić, no i nie uszczknąć ani odrobiny z widoków i pejzaży, jakie oferuje mi zachlapane deszczem miasto, się turlam smętnie w tłumie mnie podobnych, a korbotronik (znaczy przyciskotronik) uruchomion, znaczy szyby odsunięte. Wentylacje w aucie wspomagam. I tak się turlam, walcząc z Morfeuszem, bo się skubaniutki nawiązał. No nie lubię namolnych gości, no... Z głośników bynajmniej nie sączy się wokal Maszy Archipovej, bo ktoś mi kiedyś powiedział, że jak głośno, to nie śpiąco. Tak więc sprawdzam, czy to rzeczywiście działa. Poza tym - co tu dużo mówić - no lubimy się z Maszą i już. Przy czym ja wiem, tak na 100%, że ją lubię, ale ona - jak sądzę - nie ma tej samej pewności w stosunku do mnie. No więc zacieśniamy tak swę przyjaźń - ja zasłuchana, ona rozśpiewana i przypadkiem widzę, że na chodniku, kompletnie nieświadome dziejących się w mym samochodzie uczuć, stoją dwie babcie. Jak nic turystki znaczy ani chybi, bo odziane w żupany wędrowca i siedmomilowe ciżmy gumowe. Stoją, umbrellę trzymają i miętoszą zawzięcie jakieś coś, co kiedyś zapewne było mapą. Jedna mnie zauważyła, nawiązała kontakt wzrokowy i siłą swej spojówki zmusiła mnie do zatrzymania się i opuszczenia lewego przyciskotronika do reszty. Masza dalej gardłuje, ja nie ściszam ani nie wyłączam - przecież mama mówiła, że niegrzecznie komuś przerywać, przełączyłam tylko głośniki na tył. Odważniejsza z pilgrimek podchodzi i zagaja:
- O dzień dobry, młoda damo! - ...yyy... zacukało mnie, bo czy brak snu człowiekowi odejmuje lat...? Sama raczej określiłabym wówczas swę aparycję (zamiennie: elewację) jako nadpsutego zombie na ciężkim kacu.
- Dzień dobry pani, w czymś mogę pomóc? - nieświadoma zagrożenia kręcę sobie właśnie stryczek.
- A bo wie pani, bo my się chyba zgubiłyśmy, bo przyjechałyśmy na zgrupowanie żywego różańca ... - nie pamiętam dokładnie, co babcia powiedziała, może chodziło o jakąś inną ożywioną biżuterię - ... i wie pani, bo nam w szeregach brakuje młodych, to ja mam taki pomysł, bo leje strasznie, to my panią zaprosimy do nas na to spotkanie i pojedziemy z panią, co?
No kurfa, zatkało mnie, przysięgam, musiałam chyba mieć tak głupią minę, że aż je to zachęciło do dalszych indagacyj.
- No bo pani to taka sympatyczna się wydaje i te piosenki z radia ma pani takie ładne - babiszcze uśmiecha się do mnie jak mój pies, gdy widzi szpinak na talerzu, z tyłu słychać końcówkę "Slavsia Rus" i zaczyna się "Yarilo" - nie to co ta dzisiejsza młodzież - takie darcie japy, nie wiadomo co to to takie ... (tutaj następuję monolog na temat tego jacy młodzi ludzie są źli) ... no to co, jedziemy? O, to tu gdzieś niedaleko ... (pragnę Wam spostrzec, że na początku "się zgubiły")
W tym momencie babus łapie mie za klamkę i wsadza łeb do auta.
I to był błąd... Masza właśnie przeszła do refrenu...
Autem zatrzęsło, baba w pisk i w oparach wrzasków: "łolaboga kyrielejson, łomatkobosko, borze liściasty i józusiu" i co tam nie jeszcze, pokopytkowały obie w siną dal.
Pojechałam...

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (37)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…