Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75723

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Konto mam od niedawna, mimo że Piekielnych czytam od lat... Nigdy też nie przypuszczałam,że zapragnę podzielić się z Wami jakąś historią. Aż do dzisiaj, bo finał zdarzeń, których byłam świadkiem jest iście szatański.

Pracuję w firmie bardzo specjalistycznej. Większość kadry to doktorzy wąskich dziedzin, są też inżynierowie oraz magistrzy. Jest również garstka studentów, których firma postanowiła zwerbować zawczasu, wyedukować i zapewnić pracę – a sobie kolejnych specjalistów. Do tej pory szef nie zwracał uwagi na to, w jakim wieku ani jakiej płci są nowi pracownicy. Liczyła się tylko wiedza i wykształcenie. Doświadczenia nie wymagał, bo i tak takiej świeżynce musiał zapewnić szereg dodatkowych szkoleń i uprawnień, diabelnie drogich. Wyglądało to zwykle tak, że „nowy” (niezależnie, czy doktor czy magister) dostawał miesiąc okresu próbnego, za psie pieniądze. Robił też pieską robotę, bo nikomu nie chodziło o jego pracę, a jedynie o poznanie człowieka. Jego usposobienia, aspiracji itp. Później jechał na miesiąc szkoleń. Tydzień u nas w kraju, a reszta czasu w świecie, kolejno egzaminy (w tym państwowe), i zaczynał pracę na właściwym okresie próbnym. Jeśli go przeszedł, czyli pokazał, że poza tym, że jest normalnym, godnym zaufania człowiekiem (co oceniano jeszcze przed szkoleniami, w pierwszym miesiącu), jest jeszcze specjalistą, dostawał etat, na czas nieokreślony. I lojalkę, bo szef w tym momencie byłby kilkadziesiąt tysięcy w plecy – gdyby delikwent poszedł w diabły, na przykład do konkurencji.

W szczegóły lojalek nie wnikam, bo były bardzo indywidualne. Chodzi o coś innego. Kilka lat temu przyszła do pracy pani, która kilka tygodni po podpisaniu etatu położyła L-4 – ciąża zagrożona. Czy taka była, czy nie – nie wnikam, ale szef był lekko rozczarowany. Na gwałt potrzebował tego pracownika, wyszkolił go, reszta ludzi z rekrutacji już poznajdowała pracę, a dziewczyna wypadła mu na rok z obiegu – zamroził kasę, można by rzec. Trudno.

Niedługo później zaczęła u nas pracę Irenka, za panią na zwolnieniu. Irenka już kiedyś współpracowała z firmą, za świetne pieniądze, jako wolny strzelec. Jednak zamarzyła jej się stabilizacja życiowa, to zgłosiła się do konkursu i wygrała. Popracowała może pół roku i też poszła na zwolnienie ciążowe. Żeby nie było – praca nie jest ciężka fizycznie ani psychicznie. Jest odpowiedzialna i trudna, ale kobiety w ciąży i niepełnosprawni fizycznie radzą sobie u nas świetnie.

Irenka urodziła, wykorzystała macierzyński i już prawie wracała do pracy, ale okazało się, że swoją pracę może wykonywać jedynie po uzyskaniu dodatkowych uprawnień, których nie zdobyła z finansowania unijnego, bo była na zwolnieniu. Szef wysłał ją za swoją kasę na te szkolenia, Irenka wróciła z nowym papierkiem, popracowała może z miesiąc. Ze względu na dość dynamiczne zmiany w jej dziedzinie, niewiele przychodziło jej łatwo, bo jednak kilka lat nie było jej w zawodzie, a zmiany zachodziły. Po miesiącu... zaszła w kolejną ciążę. I kolejne zwolnienie. Szefa coś trafiło, ale w imię poprawności politycznej przełknął. Jedynie nam, reszcie żeńskiego personelu, przygląda się dokładniej. Jakby mniej chętnie nas doszkalał. Ale OK, facet zapłacił kilkadziesiąt tysięcy za szkolenie pracownika, który przez cztery lata pracował dwa-trzy miesiące.

Irenka wróciła z kolejnego macierzyńskiego i nawet nie zainteresowała się, co tam w jej dziedzinie się pozmieniało, od razu położyła trzecie zwolnienie.

Szef z godnością to przyjął. Przesunął ją na stanowisko recepcjonistki, oczywiście zachowując uposażenie i spełniając wszelkie prawne normy. Zwolnił etat, rekrutował nową osobę. Mężczyznę. W ogóle, wszyscy nowi pracownicy, od czasu trzeciej ciąży Irenki, to panowie. Jakoś tak się składa, że kobiety nagle chyba przestały kształcić się w naszej dziedzinie, bo niewiele przechodzi w rekrutacji na wyższy poziom. I nie, nikt prawa nie łamie. Przecież to nie przestępstwo, jeśli szef z kilku osób o podobnych kwalifikacjach wybierze jedną. A że kobitki same mu się podkładają, na co do tej pory przymykał oko, a teraz po prostu nie podoba mu się, że babka do pracy na stanowisko reakcyjne przychodzi wypachniona, bo może to stanowić o wynikach przeprowadzanych przez nią testów... No cóż, świadczy to o jej kompetencji.

Czy szef jest piekielny? Według mnie – ani trochę. Sama dostawałam na łeb, kiedy musiałam za Irenkę pewne rzeczy robić, bo na rok jej zwolnienia nie warto było kolejnej osoby przez cztery miesiące szkolić. A później kolejny rok, i następne były już swoistym „pójściem za ciosem”. Żeby nie było, pojawiały się osoby na zastępstwo, ale jedynie do najprostszych prac, wszelkie ważne, wymagające uprawnień obowiązki jej stanowiska po prostu dzieliliśmy między sobą (trzy osoby, łącznie z szefem, które miały te konkretne uprawnienia).

Irenka pokazała bardzo dobitnie, dlaczego kobiety w pracy mają bardziej pod górkę. Dlaczego zarabiają mniej. Sama uważam, że kobieta w związku powinna cieszyć się, że jej partner zarabia więcej, nawet na tym samym stanowisku. Bo ona prawdopodobnie na pewien czas wypadnie z obiegu, zachodząc w ciążę. Jeśli ma inne ambicje, powinna móc otwarcie i z szacunkiem porozmawiać o tym ze swoim szefem, ustalić wzajemne potrzeby. Teraz działa to tak, że kobieta, która chce poświęcić się karierze, ale zostać matką w przyszłości, ściemnia i oszukuje, żeby tylko dostać etat, nawet jeśli lepiej byłoby jej na przykład na kontrakcie, tylko po to, żeby nie zostać na lodzie za kilka lat. Natomiast pracodawca ma zakaz rozmowy z potencjalną pracownicą o jej planach życiowych, aspiracjach i nie ma jak dopasować pracownika do stanowiska pracy, bo obawia się, że mu kobieta ucieknie za jakiś czas. Dlatego woli zatrudnić faceta, a jeśli już pracuje babka, to dostaje mniej, bo skoro jest ryzyko, że wypadnie na dłużej, to inwestycja jest mało pewna.

Może mnie zhejtujecie, ale takie jest moje zdanie na temat „niesprawiedliwości” rynku pracy.

praca kobieta w pracy

Skomentuj (83) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 318 (434)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…