Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75724

przez ~Ericzek ·
| Do ulubionych
O piekielności prawa polskiego.

Dziewczynka A, lat 16, od dziesięciu lat ofiara przemocy w domu. Ojciec cudzoziemiec, wychowany inaczej niżeli A, uważa, że mu wolno. W końcu, miarka się przebiera, A ucieka z domu. W szkolny plecak pakuje ubrania i ucieka. Nie mówię, że słusznie, innego wyjścia nie widziała. Jej przyjaciółka, dziewczynka B, o sytuacji wiedziała i bez wahania wzięła do siebie, tak samo jak rodzice B. A była szczęśliwa, bo w końcu mogła mieć lepsze życie. Były plany sprawę zgłosić do gopsu. A i B odwiedziły kolejną przyjaciółkę. O sprawie szkoła wiedziała, również o miejscu przebywania A.

Kiedy mija parę godzin ojciec A idzie zgłosić zaginięcie i chcąc nie chcąc, wychowawczyni miejsce jej pobytu musiała podać policji. Do B (bo A przezornie wyłączyła telefon) dzwoni pani z komisariatu, chce rozmawiać z A. Obiecuje jej, że do domu nie wróci skoro czuje się zagrożona. A, B i C jadą do domu B, gdzie czeka policja. Policjanci jawnie pokazują, że A nie wierzą. Biorą ją na komisariat, gdzie czeka zupełnie inna pani.

A pokazuje pani dowody pobicia, płacze i błaga panią, żeby mogła wrócić do B, bo w domu czuje się zagrożona. Pani jest nieubłagana.
Mimo dowodów, wysyła zapłakane dziewczę do domu. Z ojcem. Obiecując, że zadzwoni, żeby sprawdzić czy ojciec nie skonfiskował jej telefonu.
Oczywiście, nie zadzwoniła. A jest teraz łaskawie niebita, ale w domu traktowana jak pies, niczego jej nie wolno. Jedyne co ma to niebieska karta.
Wytłumaczcie mi, jak prawo polskie może pozwalać aby zapłakane, przerażone dzieci wracały do miejsca, którego się tak boją? Mimo dowodów pobicia!

policja przemoc_domowa

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 343 (375)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…