Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75788

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyznanie #75715 przypomniało mi historię z czasów, gdy jeszcze oddawałem krew.

Pierwszy raz jest specyficzny, ponieważ panie pielęgniarki z przeogromną troską podchodzą do każdego nowego, wyjaśniają wszystko z niesamowitą cierpliwością, zaangażowaniem, oby dawca czuł się jak najbardziej komfortowo.

Wchodzi on, typowy Seba, pod paszkami telewizory, absolutny brak szyi. Ja siedzę spokojnie na fotelu, zaciskam piłeczkę w pięści i zlewa się powolutku ta krew, mam na liczniku 130 ml. Pielęgniarka usadziła dobroczyńcę na fotelu, wygłasza regułkę, jako że jest pan pierwszy raz, może pan zasłabnąć, w razie wystąpienia takich a takich objawów proszę zasygnalizować to którejś z nas.

Pan z bezczelnością głosi, że takie rzeczy go nie ruszają, w życiu nie takie rzeczy robił, z krwią to on nie raz miał kontakt, a jak takie lamusy oddają zasuszone i chude suki, to co to dla niego. Został podłączony, dostał do ręki "jeżyka" i zaczął pompować. Ciśnie jakby ugniatał złotego cycka i rzuca okrzyki "CO, KU*WA, TAK SIĘ ROBI, TAK SIĘ POMPUJE, MYŚLISZ, ŻE MNIE TO RUSZA?!". No nic, personel zachowuje profesjonalizm. Ja na pana napinacza uwagi nie zwracam. Nagle słychać sygnalizację z wagi, że krew mu nie płynie. 5 sekund później widziałem jak jego jeżyk toczy się po podłodze. Chłop zemdlał, pielęgniarki momentalnie wywróciły go łbem do dołu i pompowały kopytami aż wróciła świadomość.

Ja w momencie jego omdlenia miałem upuszczone 270 ml krwi, on już 240...

Było nie kozaczyć ;)

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…