Rodzina. Będzie trochę prywatnie.
Ogólnie miałam takie sobie dzieciństwo - ojciec miał problem alkoholowy i wpadał w ciągi picia. Dla historii istotne jest, że mieszkaliśmy (ja z ojcem) na tej samej posesji, co rodzina brata ojca (jedna działka, dwa domy). Ważne jest też, że mój ojciec od lat nie żyje, a wujek toczy dziki bój w sądzie o te dwa domy (szczegóły sprawy nieistotne).
Wujek po latach zaprosił mnie do siebie, proponując "pojednanie". Pojednanie polegało według niego na tym, że dostałam herbatkę i ciastka, a wujek bite pół godziny rozprawiał w tonie:
"Pamiętam, jak wczoraj, że na rozprawie w roku 2010 byłaś i NAM DZIEŃ DOBRY nie powiedziałaś, my tam staliśmy, a ty przeszłaś i ciotkom X i Y powiedziałaś i prawnikowi wujka Z też, a nam nie, a kuzynka A ci powiedziała, no wiesz jak się wtedy czuliśmy, taka potwarz i odrzucenie od rodziny..."
W pewnym momencie miałam dość i się wtrąciłam, że skoro wujek taki rodzinny, to czemu przez lata nie zareagował, gdy widział, że jego brat, kompletnie pijany, zajmuje się kilkuletnim dzieckiem.
"Aaaaa... bo ja się w takie rzeczy nie wtrącam".
Chyba jednak nie pójdę na żadną ugodę z rodzinką.
PS. Nie, nie pamiętam, czy sześć lat wcześniej powiedziałam "dzień dobry" kuzynom Yksińskim, a Igrekowskim nie.
Ogólnie miałam takie sobie dzieciństwo - ojciec miał problem alkoholowy i wpadał w ciągi picia. Dla historii istotne jest, że mieszkaliśmy (ja z ojcem) na tej samej posesji, co rodzina brata ojca (jedna działka, dwa domy). Ważne jest też, że mój ojciec od lat nie żyje, a wujek toczy dziki bój w sądzie o te dwa domy (szczegóły sprawy nieistotne).
Wujek po latach zaprosił mnie do siebie, proponując "pojednanie". Pojednanie polegało według niego na tym, że dostałam herbatkę i ciastka, a wujek bite pół godziny rozprawiał w tonie:
"Pamiętam, jak wczoraj, że na rozprawie w roku 2010 byłaś i NAM DZIEŃ DOBRY nie powiedziałaś, my tam staliśmy, a ty przeszłaś i ciotkom X i Y powiedziałaś i prawnikowi wujka Z też, a nam nie, a kuzynka A ci powiedziała, no wiesz jak się wtedy czuliśmy, taka potwarz i odrzucenie od rodziny..."
W pewnym momencie miałam dość i się wtrąciłam, że skoro wujek taki rodzinny, to czemu przez lata nie zareagował, gdy widział, że jego brat, kompletnie pijany, zajmuje się kilkuletnim dzieckiem.
"Aaaaa... bo ja się w takie rzeczy nie wtrącam".
Chyba jednak nie pójdę na żadną ugodę z rodzinką.
PS. Nie, nie pamiętam, czy sześć lat wcześniej powiedziałam "dzień dobry" kuzynom Yksińskim, a Igrekowskim nie.
Ocena:
232
(276)
Komentarze