Czytając jedną z świeższych historii na piekielnych (http://piekielni.pl/76047), rozgoryczyłam się wewnętrznie do tego stopnia, że postanowiłam też sobie na łamach tej stronki ponarzekać, a co.
Niestety miałam niebywałą czelność w wieku 17 lat wylądować na oddziale ortopedii i traumatologii narządu ruchu i posiadać dość poważne zniekształcenia kończyn dolnych, które nie są wcale do końca zauważalne i oczywiste wizualnie dla większości populacji.
Jak na razie przeszłam dopiero pierwszą osteotomię derotacyjną kości udowej, która jest dopiero wierzchołkiem góry lodowej. Z tego powodu poruszam się z laską ortopedyczną, ponieważ moja prawa noga jest przejściowo w stanie mało użytkowym, ot stopa z częścią piszczelową jest wykręcona troszkę na zewnątrz i ciężko mi się chodzi.
No, a teraz przejdźmy do konkretów.
1. Nauczyciele.
Po mojej operacji nagle okazało się, że w moim skromnym liceum na stanie posiadamy co najmniej 5 lekarzy, którzy bardzo ochoczo i chętnie wygłaszają swoje nieomylne diagnozy, jakoby po prostu g*wno mi było.
Bo nic mi się nie działo, bo przecież chodziłam, wymyślam, nie ma potrzeby, ZA MŁODA JESTEM.
Naprawdę tłumaczenie sytuacji po 282828928 raz i przytaczanie co tydzień argumentów mojego chirurga, że w wieku 35 lat siadłby mi staw biodrowy i stawy kolanowe nie przynoszą żadnych efektów, a ja czuję się słuchając tego jak symulant.
Fakt olewania przez pedagogów nowej rozpiski sal, w których mają odbywać się lekcje, żebym nie musiała biegać po schodach i niesamowicie "rzetelnym" wytłumaczeniu mi procederu otrzymania nauczania indywidualnego po prostu przemilczę, bo codzienne awantury z racji tych sytuacji naprawdę siadły mi na nerwy.
2. Ludzie zewsząd.
No, tutaj to dopiero mamy kopalnię piekielności.
Czołowym hitem są według mnie osoby wymagające ode mnie 100% sprawności fizycznej, bo PRZECIEŻ JA TAKA MŁODA.
Ile razy zostałam w sklepie dosłownie staranowana siatami przez najróżniejszej maści babcie, bo nie jestem w stanie się tak szybko odsunąć jak reszta, nie słysząc od delikwentki głupich przeprosin nie zliczę. Jedna z co lepszych pań na zwrócenie jej uwagi przez inną osobę, że dziewczyna się ledwo z kulą kolibie, a ona idzie jak taran, strzeliła tak kwiecistą wiązanką, że chyba tuzin budowlańców przy pracy miałoby problem jej dorównać, oczywiście na koniec skwitowała swoje kazanie nieszczęsnym faktem, że jestem młoda, a ona nie.
Był przypadek gdy ktoś wjechał mi w mój nadobny zad wózkiem na zakupy, bo się "guzdram" zakończony moją malowniczą glebą i bólem nie z tej ziemi, bo jednak kość się jeszcze nie do końca zdążyła zrosnąć. To już przypadek niezwiązany bezpośrednio z moim wiekiem, ale też piekielny.
Były też sytuacje gdy pewien pan zaczął wyzywać mnie od niewychowanych gówniar, bo śmiałam sobie spocząć na krzesełku w poczekalni u lekarza rodzinnego, na moje hasło, że jestem po operacji i boli, dostałam jeszcze solidniejszy opieprz, że teraz to każdy chory i nie ma się co nad sobą rozczulać.
Przepychanki słownej z tym delikwentem przytaczać po prostu nie będę.
I tak najlepszym hitem będzie dla mnie osiedlowe Koło Poczty Pantoflowej. Otóż plotka, że chorobę wymyśliła mi moja kochana mama i dała w łapę lekarzowi żeby mnie zoperował, bo mi przecież nic nie było i MŁODA JESTEM będzie chyba najdosadniejszym zakończeniem tej historii.
Pamiętajcie, poważniejsze chorowanie najmilej widziane po osiągnięciu wieku emerytalnego!
Niestety miałam niebywałą czelność w wieku 17 lat wylądować na oddziale ortopedii i traumatologii narządu ruchu i posiadać dość poważne zniekształcenia kończyn dolnych, które nie są wcale do końca zauważalne i oczywiste wizualnie dla większości populacji.
Jak na razie przeszłam dopiero pierwszą osteotomię derotacyjną kości udowej, która jest dopiero wierzchołkiem góry lodowej. Z tego powodu poruszam się z laską ortopedyczną, ponieważ moja prawa noga jest przejściowo w stanie mało użytkowym, ot stopa z częścią piszczelową jest wykręcona troszkę na zewnątrz i ciężko mi się chodzi.
No, a teraz przejdźmy do konkretów.
1. Nauczyciele.
Po mojej operacji nagle okazało się, że w moim skromnym liceum na stanie posiadamy co najmniej 5 lekarzy, którzy bardzo ochoczo i chętnie wygłaszają swoje nieomylne diagnozy, jakoby po prostu g*wno mi było.
Bo nic mi się nie działo, bo przecież chodziłam, wymyślam, nie ma potrzeby, ZA MŁODA JESTEM.
Naprawdę tłumaczenie sytuacji po 282828928 raz i przytaczanie co tydzień argumentów mojego chirurga, że w wieku 35 lat siadłby mi staw biodrowy i stawy kolanowe nie przynoszą żadnych efektów, a ja czuję się słuchając tego jak symulant.
Fakt olewania przez pedagogów nowej rozpiski sal, w których mają odbywać się lekcje, żebym nie musiała biegać po schodach i niesamowicie "rzetelnym" wytłumaczeniu mi procederu otrzymania nauczania indywidualnego po prostu przemilczę, bo codzienne awantury z racji tych sytuacji naprawdę siadły mi na nerwy.
2. Ludzie zewsząd.
No, tutaj to dopiero mamy kopalnię piekielności.
Czołowym hitem są według mnie osoby wymagające ode mnie 100% sprawności fizycznej, bo PRZECIEŻ JA TAKA MŁODA.
Ile razy zostałam w sklepie dosłownie staranowana siatami przez najróżniejszej maści babcie, bo nie jestem w stanie się tak szybko odsunąć jak reszta, nie słysząc od delikwentki głupich przeprosin nie zliczę. Jedna z co lepszych pań na zwrócenie jej uwagi przez inną osobę, że dziewczyna się ledwo z kulą kolibie, a ona idzie jak taran, strzeliła tak kwiecistą wiązanką, że chyba tuzin budowlańców przy pracy miałoby problem jej dorównać, oczywiście na koniec skwitowała swoje kazanie nieszczęsnym faktem, że jestem młoda, a ona nie.
Był przypadek gdy ktoś wjechał mi w mój nadobny zad wózkiem na zakupy, bo się "guzdram" zakończony moją malowniczą glebą i bólem nie z tej ziemi, bo jednak kość się jeszcze nie do końca zdążyła zrosnąć. To już przypadek niezwiązany bezpośrednio z moim wiekiem, ale też piekielny.
Były też sytuacje gdy pewien pan zaczął wyzywać mnie od niewychowanych gówniar, bo śmiałam sobie spocząć na krzesełku w poczekalni u lekarza rodzinnego, na moje hasło, że jestem po operacji i boli, dostałam jeszcze solidniejszy opieprz, że teraz to każdy chory i nie ma się co nad sobą rozczulać.
Przepychanki słownej z tym delikwentem przytaczać po prostu nie będę.
I tak najlepszym hitem będzie dla mnie osiedlowe Koło Poczty Pantoflowej. Otóż plotka, że chorobę wymyśliła mi moja kochana mama i dała w łapę lekarzowi żeby mnie zoperował, bo mi przecież nic nie było i MŁODA JESTEM będzie chyba najdosadniejszym zakończeniem tej historii.
Pamiętajcie, poważniejsze chorowanie najmilej widziane po osiągnięciu wieku emerytalnego!
Ocena:
270
(294)
Komentarze