Szukamy opiekunki do dziecka i wczoraj wystawiliśmy ogłoszenie na tablicy. Praca od 6 do 10 godzin, w godzinach 6-16. 3,4 dni w tygodniu, bez weekendów.
Powiedzcie mi, dlaczego połowa zgłoszeń jest od studentek dziennych, które są zainteresowane, ale od 12-15 nie mogą, bo muszą być na zajęciach? "Na pewno jakoś się dogadamy."
Nie dogadamy się, nie wiem jak one sobie to wyobrażają. Jedno z nas (ja lub mąż) ma przerywać pracę w tych godzinach? Dzień w dzień?
Czemu tak trudno doczytać ogłoszenie? Jak się nie może to się nie marnuje czasu, ani swojego ani cudzego. Tym bardziej, że czas nagli, a o odpowiedniego kandydata trudno.
Czy to już naprawdę desperacja, bo nie można znaleźć pracy?
Powiedzcie mi, dlaczego połowa zgłoszeń jest od studentek dziennych, które są zainteresowane, ale od 12-15 nie mogą, bo muszą być na zajęciach? "Na pewno jakoś się dogadamy."
Nie dogadamy się, nie wiem jak one sobie to wyobrażają. Jedno z nas (ja lub mąż) ma przerywać pracę w tych godzinach? Dzień w dzień?
Czemu tak trudno doczytać ogłoszenie? Jak się nie może to się nie marnuje czasu, ani swojego ani cudzego. Tym bardziej, że czas nagli, a o odpowiedniego kandydata trudno.
Czy to już naprawdę desperacja, bo nie można znaleźć pracy?
pewien portal
Ocena:
169
(229)
Komentarze