Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76224

przez ~NiktTaki ·
| Do ulubionych
Krótko, ale treściwie. Niedawno zmarł mój ojciec. Swoje lata miał, w dodatku nowotwór go wykończył. Zdarza się. W tamtym czasie leżał już w domu i nawet nie wstawał z łóżka. W końcu któregoś dnia mama do mnie dzwoni i mówi, że ojciec nie żyje. Była 14:00 Pojechałam do niej i dzwonimy po pogotowie. 15:30 Pogotowie przyjeżdża, stwierdza zgon. Dostaję karteczkę od lekarza informująca o zgonie. Dzwonię do zakładu pogrzebowego. Oni ciała nie zabiorą, muszę mieć kartę zgonu, czyli wizyta w przychodni. Dodam, że lekarka pracuje do 16 była może 16:05. Wchodzę do lekarki i wywiązuje się dialog:

[Ja]: Dzień dobry moje nazwisko Piekielna ja w sprawie takiej i takiej proszę o kartę zgonu.
[Lekarka]: Ale co sobie pani wyobraża! Ja już jestem po pracy ja nic Pani nie wypiszę.
[J]: W takim razie może jakiś inny lekarz?
[L]: W żadnym wypadku! Proszę przyjść jutro od 8! Co za chamstwo (dosłownie tak się wyraziła)! brak poszanowania dla mojego czasu!
W tym momencie puściły mi nerwy.

[J]: Mój ojciec od dwóch godzin leży martwy na łóżku. Bez tej kartki nikt go nie zabierze. Mam czekać aż zacznie śmierdzieć czy go, kur#@! do lasu wywieźć?
Po tym komentarzu dostałam upragniony papierek. Wypisanie go zajęło 5 min. Tylko czy naprawdę trzeba człowieka w tragedii tak jeszcze potraktować? Wiem, że mogłam pewnie inaczej to załatwić, ale w taki momencie człowiek naprawdę nie myśli.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 334 (366)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…