Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#76322

przez ~bm89 ·
| było | Do ulubionych
Historia opowiedziana mi kiedyś przez ojca.

Miał kumpla, jeszcze ze szkoły. Człowiek wychowany w rodzinie katolickiej, głęboko wierzący, co niedziela w kościele, aktywnie uczestniczył w życiu parafii, wielokrotnie pomagał proboszczowi w przeróżnych sprawach i regularnie dawał duże sumy na tacę, ponieważ dobrze zarabiał.

Życie jednak jest okrutne i człowiek ten w dość młodym wieku zachorował na raka. Na leczenie potrzebne były duże pieniądze, dużo większe niż zarabiał i niż zdążył odłożyć. Nie były to czasy internetu, że dla osoby chorej można było uzbierać kilkadziesiąt tysięcy w kilka dni. Fundacji wszelakich też było wtedy niewiele i miały bardzo ograniczony zasięg, bo na całe osiedle może jedna osoba miała telewizor, a jedna telefon. Jedyną osobą, która mogła pomóc, był właśnie proboszcz. Nawet nie dać, tylko pożyczyć. Wróciłby do pracy, to by oddał. Zresztą całe życie dawał na kościół. Jednak proboszcz odmówił. Nie dlatego, że nie miał pieniędzy, bo miał. Powiedział tylko, że taka była wola Boga.

Innymi słowy - ksiądz, powołując się na Boga, skazał na śmierć człowieka, który przez całe życie pomagał innym i czynił dobro.

Nóż w kieszeni mi się otwiera za każdym razem jak sobie o tym przypomnę.

ksiądz proboszcz kościół

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (141)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…