Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76340

przez ~dlaczegoja ·
| Do ulubionych
Wczoraj pod wieczór zabrakło mi chleba, wyskoczyłam więc szybko do najbliższego sklepu. Kolejka przy kasie mała, nic nie zapowiadało nieprzyjemności aż do czasu, kiedy zjawił się pan pod wpływem alkoholu - na tyle jeszcze trzeźwy, że przy minimalnej komunikacji z kasjerką miał szansę zostać obsłużony, ale niestety na tyle pijany, żeby zauważyć mnie. Stanął za mną w kolejce i zaczęło się:

On się zakochał (milczę i ignoruję). "Co pani taka smutna?" (nadal milczę, udaję że to nie do mnie). Pewnie mój facet mnie źle traktuje, rzucić go! (milczę i poganiam w myślach ludzi w kolejce przede mną). Oj, boję się nawet odezwać, na 100% mój facet jest dla mnie niedobry (jeszcze dwie osoby przede mną). "Rzucić drania, ze mną będziesz miała życie jak w bajce!" (jedna osoba). "Jak ja nie lubię, kiedy kobiety są smutne, ja to bym zaraz pocieszył" (płacę za chleb). W drzwiach dogoniło mnie jeszcze: "taka piękna, a taka okrutna...", ale to już na szczęście był koniec.

Tak, wiem, to nie jest piekielne, to jest co najwyżej wkurzające. Piekielne jest co innego - ja mam tak ZAWSZE. Nie wiem, co takiego we mnie jest, ale jak magnes przyciągam różnego rodzaju mężczyzn pod wpływem alkoholu (od zwykłych żuli po normalnych facetów, tylko że akurat pijanych). Rozumiałabym jeszcze, gdybym była jedyną kobietą w zasięgu ich wzroku (po alkoholu, niektórym wzrasta poziom "romansowości"), ale nie. W tłumie ludzi na ulicy czy na przystanku, w kolejce w sklepie, w każdym innym miejscu, szanowny pan pijak wypatrzy sobie właśnie MNIE.

Szczytem absurdu było dla mnie, gdy latem na zatłoczonej ulicy (dużo młodych, atrakcyjnych kobiet wokół) idący z naprzeciwka żul ukląkł przede mną i wykrzyknął w zachwycie: "Jaka pani piękna!!!"

Otóż nie, nie jestem piękna. To znaczy spoko, kompleksów nie mam, ani też powodów do nich, ale nie jestem pięknością z rozkładówki, nie maluję się, ani też nie ubieram się jakoś szczególnie sexi, co więcej, takie sytuacje zdarzają się również zimą, kiedy spod warstw odzieży widać mi co najwyżej oczy i kawałek nosa...

Najgorsze jest to, że żaden rodzaj reakcji nie jest tutaj dobry, a naprawdę próbowałam już chyba wszystkiego. Krótkie "proszę mi dać spokój" jest traktowane jako wstęp do rozmowy (no przecież się odezwałam!), złośliwe riposty są przyjmowane wręcz z zachwytem ("o, lubi się pani przekomarzać"), podniesienie głosu sprawia, że pan pijak zaczyna się tłumaczyć i przepraszać, ale nadal nie odpuszcza. Ostatnio po prostu milczę i omijam wzrokiem, no to uznają że jestem nieśmiała. Jedynym wyjściem jest po prostu fizyczne oddalenie się od romansowo nastawionego pana, czasem muszę się nakombinować jak to zrobić, bo lezą za mną wytrwale.

Jedyny plus w tym wszystkim jest taki, że nie przejawiają chęci seksualno-erotycznych, ich propozycje i deklaracje lokują się w sferze uczuciowej, od zachwytu moja osobą aż do układania sobie ze mną życia... Ratunku!

No cóż, wiele kobiet było natchnieniem poetów, ja jestem natchnieniem pijaków...

wszedzie

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (226)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…