Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76343

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiejsza sytuacja skłoniła mnie do napisania historii o piekielnych rodzicach.

Słowo wstępu, ona lat 21, studentka, mieszkająca z rodzicami. Poznaliśmy się dwa miesiące temu przez wspólną koleżankę. Ot, spotkałem je dwie i dziewczyna wpadła mi w oko, poprosiłem koleżankę o kontakt do niewiasty i tak to się jakoś zaczęło.

Zdziwiło mnie to, że na spotkanie przyprowadzili ją rodzice. Obejrzeli mnie dokładnie, czy mam ze sobą jakieś dziwne przedmioty, co mam pod kurtką, jak jestem ubrany. Krótkie przedstawienie planu "randki", pójdziemy na spacer, a dokąd? A o której wrócicie? Poproszę numer telefonu do siebie. No paranoja. Ale, to nie rodzice mi się podobają tylko Loczek.

Loczek mówi z zupełną naturalnością, jakoby to nie było nic dziwnego, że ojciec prokurator wrzuca "na bęben" nowego potencjalnego chłopaka dziewczyny. Że przesłuchał Loczka i naszą kumpelę odnośnie mojego wykształcenia, pochodzenia, przeszłości, karalności... A mama wybierała jej strój na spotkanie.

No ale dobra, mijają dni, jedna i druga niedziela, rodzinne obiady u Loczka, obowiązkowe zresztą nawet dla jej starszej zamężnej siostry. Zero weekendów we dwoje, zero wypadów, bo mama będzie przez tydzień wydzwaniać codziennie i wypominać, jak to córka rodzicom za wychowanie wdzięczna, że od czasu do czasu nie chce rodziców odwiedzić, ciągle wymówki i głupoty w głowie. Co podczas obiadów? Mama codziennie dzwoni do starszej córki i robi przesłuchanie. A w niedzielę weryfikacja tego co mówiła każdego dnia. W poniedziałek byłaś na zakupach mówiłaś, a gdzie? Małżeństwo ze stażem lat chyba 5 czy 6, a się muszą spowiadać z tego co robią. Jak nie chcą mówić, to znów wygadywanie i histeria do czego doszło, że dziecko ma tajemnice przed rodzicami. Ja jako obiekt przesłuchań co robiłem w pracy, jak spędzałem wieczory we dnie, gdy nie widziałem się z Loczkiem.

Znajomość trwa, siedzimy z Loczkiem w jej pokoju przy herbacie. Nagle wpada mama i cap za mój portfel leżący na biurku - w poszukiwaniu prezerwatyw! Kurtkę już sprawdziła. Nawiązałem więc z moją sympatią dialog, dlaczego jej rodzice traktują ją jak pięciolatkę. Ona zaś mówi, że to troska i ona nie widzi w tym nic złego. Cóż, jeśli matka robi córce awanturę za stringi w szafce i jeździ z nią wybierać bieliznę to chyba jest w tym coś nie tak. Rozmowa słowo po słowie zdaje się uświadamiać Loczkowi, że to nie jest normalne, w końcu ma 21 lat. Powinna być decyzyjna choć w takich sprawach jak kolor noszonych rajstop, czy fason butów. Szpilki = wyzywające, jesteś za mała by takie nosić! Jedyne dozwolone obuwie to trampki, baleriny i sznurowane płaskie.

Przyszedł taki dzień, datując go na 17 grudnia roku bieżącego - dziś, dzień spisania tego wszystkiego. Wcześniej umówiliśmy się na wyjazd do aquaparku, 200km od naszego miasta, dlatego też trzeba wziąć auto. Rodziciele zgodzili się, byśmy jechali autem. Nie moje - nie pcham się za kierownicę. Wsiadamy, Loczek wrzuca wsteczny i nagle apokalipsa. Teściu jak nie wybiegnie, jak nie złapie mnie za fraki i każe wysiadać z auta. Ale panie, co ja żem zrobił? Ty kryminalisto jeden ty, piratem drogowym jesteś i widać od razu, to potwierdzone, wiem że miałeś wykroczenia drogowe.

Owszem, dostałem raz mandat jak mnie radar zrobił. Ale o co chodzi do ch*ja?! Już nie wytrzymałem i wygarnąłem gościowi co o tym myślę. A on na to, że jak ja to sobie wyobrażam! Wielkie auto i ja sadzam dzieciaka za kierownicą. No naprawdę ogromne to kombi, pojazd do przewożenia dźwigarów. Loczek NIE MA PRAWA wyjeżdżać sama przez bramę, ona jest za mała, ja jej zawsze wyjeżdżam! Dlaczego ja na to pozwoliłem?! Loczek sama chciała wyjechać tak w ogóle. Postawiła się w tamtej chwili ojcu, że to nienormalne, ma prawko od prawie trzech lat, a ma obowiązek zostawiać auto przed bramą na chodniku i ojciec zawsze je wprowadza do garażu. Tak samo z wyjazdem, ojciec wcześniej wyjeżdża na chodnik i dopiero z chodnika ona ma prawo wsiąść. W końcu jest taka malutka, to jeszcze dziecko! Nie zawsze będzie ktoś, kto będzie mógł za nią zaparkować, a nie potrafić dobrze parkować to wstyd.

Wtedy zejście na mnie obojga rodziców. Że mam zły wpływ na córkę, mam się wynosić, jestem kryminalistą i sprowadzam Loczka na złą drogę. Ojciec mnie prześledził, moja historia kryminalna jest jak Biblia, powinienem się trzymać z dala! Cóż, mandat za prędkość, za picie piwa w miejscu publicznym, wniesienie oskarżenia o stalking na moją byłą i zgłoszenie się na komisariat jako ofiara pobicia. Nie no, kryminalista ze mnie jak się patrzy. Zostałem wręcz wykopany z podwórka, aquaparku nie odwiedziliśmy. Telefon do Loczka po pół godziny. Odbiera tatuś, grozi, krzyczy, straszy policją za nękanie córki, demoralizację. Loczek napisał mi tylko potajemnie, że to chyba koniec, musi się słuchać rodziców, bo oni wiedzą co dla niej dobre.

Syndrom sztokholmski, wmówienie o niesamodzielności i byciu wiecznym dzieckiem obydwóm córkom. Nie mieści mi się to w głowie.

Skomentuj (83) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 431 (465)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…