Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76392

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z tytułu zbliżających się Świat Bożego narodzenia nasza mnie taka refleksja. Tytułem wyjaśnienia, od kilku lat mieszkam i pracuję za granicą. Dokładnie w Londynie. Od prawie dwóch lat pracuję w pewnej firmie. Firma zajmuje się.. nie, to nie jest istotne dla tej historii. Istotne jest to, ze co roku przed samymi świętami mamy ręce pełne roboty. Tak było w tamtym roku.

W tym roku na początku listopada dopadła nas(znaczy mnie i moją drugą, lepszą połówkę) typowa choroba emigracyjna tzn. tęsknota za ojczyzną. Stwierdziliśmy, że pora może w końcu wybrać się na święta do domu. Bilety sprawdzone, ustalone, że jednak chyba nas stać, więc plan już był. Moja lepsza połówka stwierdziła, że nie musi przejmować się urlopem w pracy, po prostu wypisze odpowiedni wniosek i będzie OK. U mnie zapowiadało się to inaczej. Czekała mnie rozmowa z szefostwem. Muszę tutaj nadmienić, że moi szefowie, dwóch Anglików w średnim wieku pracuje równo ze mną, nie ma żadnych podziałów typu szef-pracownik.

Tak wiec optymistycznie nastawiony, podbijam do jednego z szefów na drugi dzień. Wyłuszczam mu temat. Szef kiwa ze zrozumiem głowa, zresztą wie, że ostatnio
na święta w Pl byłem kilka lat temu. Aczkolwiek widzę po jego minie, że coś nie tak. Prowadzi mnie do kalendarza, który wisi w biurze. Dla jasności muszę wyjaśnić, że interesowało mnie 6 dni urlopu, tj. od 21.12 do 2.01. Szef wskazuje na ten nieszczęsny kalendarz i stwierdza, że to niemożliwe, bo ostatni tydzień przed świętami będziemy zawaleni praca itp. No cóż, zrozumiałem. Czyli nici z urlopu. Wracam więc do domu, mówię żonie jak sytuacja wygląda i oboje stwierdzamy, że OK, poradzimy sobie jakoś i w tym roku.

Dwa tygodnie później, jedząc z moją ukochaną obiad stwierdzamy, że jak nie święta, to może po świętach wybrać się do domu. Szybki look na stronę z biletami. Tak, jest fajna zniżka. Nieco ponad 100 funtów za dwie osoby w tę i z powrotem. Dochodzimy do wniosku, że nie poszalejemy w święta i odłożymy trochę kasy na szybki wypad do Polski. Chcieliśmy nacieszyć się Polską zimą. Termin jaki nas interesował to 10 dni w połowie stycznia. Nie tak źle. A mnie znów czekała rozmowa z szefostwem. Tak że na drugi dzień znów podbijam do szefa. Tłumaczę mu co i jak, argumentując nawet, że to będzie trochę martwy okres i zajęcia u nas będzie jak na lekarstwo. Szef nawet nie zaglądając w kalendarz stwierdza, że to jest raptem dwa tygodnie po świętach i nie ma nawet mowy o wolnym, bo w święta będę mieć kilka dni wolnego. Na mojej twarzy zarysowało się ogromne zdziwienie. I zdałem sobie sprawę, że w tym momencie szczyt hipokryzji został osiągnięty.

A czemu o tym pisze dopiero teraz? Jest kilka dni do świąt, a my siedzimy w pracy bez zajęcia praktycznie. Wczoraj szef zapytał mnie, czy nie chcę jednak jechać na święta do Polski, bo jeśli tak, to on nie widzi problemu i od środy mogę mieć już wolne...

zagranica praca

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (188)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…