Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76561

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z pamiętnika młodej projektantki…

Otóż zespołowo popełniamy projekt budowy drogi wraz z całą infrastrukturą w Pewnym Mieście. Inwestorem jest jeden z tamtejszych Zarządów Dróg – tyle tytułem wstępu.

W związku z budową drogi konieczne jest przebudowanie kilku linii kablowych średniego napięcia, które sobie na tym terenie „som i działajom”, no ale „nie tam, gdzie trza leżom”. I są to pewnego rodzaju kable strategiczne, bo zasilają Ważne Instytucje na terenie Pewnego Miasta. No i projekt przebudowy tych linii uzgadniamy z tamtejszym zakładem energetycznym. Pomijając już fakt, że wzmiankowani energetycy zażądali do uzgodnienia projekt budowlany, projekt wykonawczy oraz kosztorys inwestorski – wszczynając przy tym trzy osobne postępowania, to clue programu leży w warunkach, jakie zostały nam postawione, żeby to uzgodnienie (dotyczące jedynie projektu budowlanego) uzyskać.

Otóż... - dla niewtajemniczonych:
W przypadku budowy czegokolwiek w pasie drogowym (kanalizacji, wodociągu, gazociągu itp.) należy od zarządcy danej drogi uzyskać decyzję zezwalającą na lokalizację w pasie drogowym infrastruktury niezwiązanej z gospodarką drogową. Czyli - upraszczając – jeśli budujemy oświetlenie uliczne albo kanalizację deszczową, to taka decyzja jest niepotrzebna, bo sieci te związane są z drogą. Ale np. wodociąg – już nie. I decyzję trzeba.
Podobnie jest z naszą przebudową linii średniego napięcia, ale... W naszym konkretnym przypadku inwestorem jest zarządca drogi – czyli Zarząd Dróg.
Dla Pana Uzgadniacza z zakładu energetycznego nie stanowi to żadnego argumentu, ani problemu. Otóż warunkiem otrzymania uzgodnienia projektu od nich jest dostarczenie w/w decyzji.

Zdębiałam.
Zgłupiałam.
Oczadziałam.
Wyszło na to, że Zarząd Dróg ma wydać samemu sobie decyzję zezwalającą na... itede.
No ale Uzgadniacz nie rozumie, Uzgadniacz „semby na tym sjat i ON WIE”.

Zrezygnowana, roztrzęsiona, z rudym włosem wiatrem rozwianym pokopytkowałam po ratunek do inwestora, czyli Zarządu Dróg. I pytam od bram, co począć, co czynić, co robić, ach cóż? Pracuje tam Pan Naczelnik, który doświadczenie zdecydowanie ma większe niż ja, w poruszaniu się w urzędniczych oparach absurdu, panujących w Pewnym Mieście i wpadł on był na pomysł szatański, acz – jak się później okaże – skuteczny i rzecze:
- Pani InzRudaszon, przygotuje Pani wniosek do nas o tę decyzję. Wystąpi Pani jako nasz pełnomocnik. Dołączy pani kopię tego pełnomocnictwa, cośmy Pani onegdaj wydali byli i my tę decyzję wydamy. No przeca kopać się nie będziemy z koniami energetycznym, albowiem czas goni nas.

I znów dla niewtajemniczonych – projektant przy tego typu inwestycjach najczęściej dostaje od inwestora pełnomocnictwo do załatwiania wszelakich spraw administracyjnych, związanych z projektem i działa.

A więc przygotowałam.
Złożyłam...
Wniosek do Zarządu Dróg, w którym występuję jako pełnomocnik Zarządu Dróg o zgodę dla Zarządu Dróg na umieszczenie przebudowywanych (kolidujących z projektowaną drogą) kabli średniego napięcia w pasie drogowym Zarządu Dróg.
I to wszystko przed Sylwestrem. Naiwna i głupia ja miałam nadzieję, że to znak tamtego roku, że nic mnie już nie zdziwi...
Dziś z rana otrzymuję telefon od Pani z Zarządu Dróg, że wydanie decyzji jest zagrożone, bo zapomniałam mojego pełnomocnictwa podbić za zgodność z oryginałem.

Mistrzu Barejo! Zaprawdę powiadam – a żywot Twój wieczny!

EDIT:
Poczytałam komentarze i witki mi opadły...

A zatem: dokładnie wiem, co napisałam i kto komu ma co wydawać - powtarzam Zarząd Dróg ma wydać decyzję samemu sobie, to jest właśnie przedmiotem całej opowieści. Ta decyzja nie ma niczego wspólnego z wykonawcą - czy w uproszczeniu czy nie. Zawiera bowiem klauzulę o treści mniej - więcej "niniejsza decyzja stanowi zgodę na dysponowanie pasem drogowym w celu uzyskania stosownych dokumentów określonych prawem budowlanym, natomiast nie upoważnia w żadnym wypadku do prowadzenia robót w pasie drogowym". Dla wykonawcy ważna jest decyzja o zajęciu pasa drogowego, którą to uzyskuje sam wykonawca - po wejściu na teren budowy. Proponuję doczytać to i owo i nie mylić pojęć.
Co do wykonawcy i drastycznych scen na budowie - znam, kupę czasu pracowałam na budowie jako kierownik, inspektor też, wiele lat również projektuję.

Tym, którzy twierdzą, że wzmiankowana decyzja jest decyzją wykonawczą, polecam zaznajomienie się z prawem budowlanym. W skrócie od siebie powiem tylko, że to decyzja o pozwoleniu na budowę jest tą decyzją, która upoważnia do prowadzenia jakichkolwiek robót budowlanych. Z decyzji, o której piszę, dla tej budowy nie wynika zupełnie nic, albowiem mówi ona o tym, że Zarząd Dróg pozwala samemu sobie na zlokalizowanie kabla energetycznego w swoim pasie drogowym na okoliczność prowadzenia inwestycji, której jest inwestorem. To tak, jakby ktoś napisał sam do siebie: pozwalam samemu sobie pomalować swój pokój na zielono.

Ponadto - lokalizacja tego kabla w terenie była wykonywana przez zakład energetyczny georadarem, poza tym uzgadniania była kilkukrotnie: m. in. na roboczo w momencie, kiedy wynikła kolizja - ustalaliśmy z nimi, co można i gdzie, potem oficjalnie na tzw. naradzie koordynacyjnej w starostwie, dlatego też nie ma opcji, żeby ktoś przypadkiem na ten kabel trafił koparką

Cała opowieść nie miała na celu udowadniania niczego, poza przedstawieniem oparów urzędniczego absurdu. Niemniej jednak za docenienie mojego "wydumanego geniuszu" - stokrotnie dziękuję :-)

budownictwo urząd

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…