#76573

Wiele lat temu, jeszcze na studiach, pracowałem w ramach pracy dodatkowej w call center jednego z dostawców telewizji satelitarnej. Obsługę numeru ogólnego ze zgłoszeniami preferowałem nad sprzedaż. Jak powiedziałem obsługiwałem numer ogólny, więc pomagaliśmy klientom również w podstawowych zagadnieniach technicznych. Pamiętna rozmowa przebiegała następująco:

Klient(K):- Dzień dobry. Telewizja znowu nie działa. Śnieży. Itd. Znowu coś popsuliście.
Ja(J):- Dzień dobry. Proszę podać dane.
[po zweryfikowaniu, terminowości opłat przyszedł czas na pytania odnośnie problemu technicznego]
J - Proszę sprawdzić wskaźnik mocy sygnału w dekoderze.
K - Nic nie muszę sprawdzać! Tu był monter, ustawił antenę, zapłaciłam ciężkie pieniądze, a WY znowu coś popsuliście.
J - (powtarzając ja mantrę) Bardzo proszę sprawdzić moc sygnału w dekoderze.
K - NIC nie będę sprawdzać, proszę NATYCHMIAST włączyć mi telewizję.
J - Proszę sprawdzić moc sygnału, proszę włączyć menu dekodera...
K - Ja wam płacę, a wy złodzieje nie chcecie MI włączyć telewizji.
[po kolejnych namowach postanowiłem, zmienić taktykę]
J - Ostatnio w kraju były silne wichury, proszę rzucić okiem za okno, bo może antena się przesunęła.
K - Pan mi każe robić jakieś bzdury, PAN mi NIE CHCE włączyć zapłaconej telewizji.
J - Bardzo Panią proszę
[dźwięk odsuwanej zasłony]
K - O k@$%a antenę uje#@#...
[w tym momencie usłyszałem dźwięk zerwanego połączenia]

Dziś z perspektywy czasu, opowiadam o tym z przymrużeniem oka. Jednak to tylko jeden z przykładów mniej lub bardziej piekielnych klientów, którzy mimo próśb i chęci pomocy ze strony konsulatów, ZAWSZE WIEDZIELI LEPIEJ.

P.S. oczywiście dostawca usługi też nie był zawsze święty, ale NAPRAWDĘ pamiętajcie drodzy Państwo, że osoby po drugiej stronie słuchawki zwykle chcą udzielić WAM pomocy (abyście więcej nie dzwonili ;) )

call_center