Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76809

przez ~shad ·
| Do ulubionych
Byłem kasjerem w znanej ze swoich cen sieci "delikatesów" o której było niedawno głośno.
Opiszę zarówno kierownictwo jak i "klientów" (w ciapach gdyż nie chcę obrażać innych).

1. Dyrektorka wraz ze swoją świtą urządzają sobie posiedzenia z kawką i ciastem podczas pracy. Na jakiekolwiek prośby (choćby, że klient chce rozmawiać z kierownictwem) odpowiadają, że teraz nie mogą lub żebym powiedział "a weź spie####aj". Może i wyszedłem na piekielnego pracownika, ale po N-tym razie faktycznie to zrobiłem co pani skwitowała krótkim "współczuję szefostwa" (chwała, że to była prawdziwa klientką).

2. Mieliśmy także o dziwo stałych klientów. W tym wypindrzoną, otyłą, ubraną w samą panterkę blondyneczkę (koło 45-tki), która widać że na nic nigdy nie zarobiła sama. Pani z wypełnionym po brzegi koszem podjeżdża do mnie i zaczyna się wykładać. Gdy tylko złapałem za pierwszy produkt z zamiarem skasowania, pani wręcz krzykiem oznajmiła, że MAM zaczekać, bo ona nie widzi co i jak kasuję, i dopiero jak skończy to mogę zacząć. Z racji, że nie lubię ludzi głupich (pani nawet nie potrafiła policzyć pieniędzy i widać, że twarz myślą nie skalana) i należę raczej do ludzi energicznych, zacząłem kasować tzw. "lotem" (przerzucałem produkt nad czytnikiem z ręki do ręki i odkładałem w wyznaczone miejsce). "Klientka" nie miała nawet czasu patrzeć co kasuję.

3. Perełką jednak jest "klient", który wchodzi 5 minut przed zamknięciem sklepu (kiedy wszelkie mięsa, ryby, sery są pochowane) z zamiarem świąteczno-październikowych zakupów. Upomnienia ochrony przepuszczał przez swoją przestrzeń śródczaszkową i pakował kolejne rzeczy. Przeszedł tak sklep ze 4 razy, aż w końcu po upomnieniu przez kierowniczkę udał się do kas. Zaczął wykładać towar na taśmę i w połowie koszyka nagle stwierdził, że jednak rezygnuje z zakupów (!!!). Wszyscy mieliśmy dość całego dnia i jeszcze takie coś.
Chyba nie muszę mówić, że przed wyjściem klientów nie mogliśmy ani posprzątać na sklepie, nie licząc nawet odniesienia całego kosza nazbieranego przez piekielnego klienta.

4. Jednego akurat delikwenta udało mi się ustawić do pionu.
Po wypłatach w piątek popołudniu zawsze jest bardzo dużo ludzi. Kasuję od niechcenia popijając świństwa energetyzujące, aż nagle przychodzi facet[P] wpychając się kobiecie[K] w ciąży w kolejkę. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
[P] - Wymień stówę.
[J] - Przykro mi, ale wszyscy dzisiaj rozmieniają i dopiero dostałem rozmianę.
Piekielny tylko się rozejrzał, wziął jakieś cuksy
[P] - To policz mi to.
[J] - Więc proszę pójść na koniec kolejki.
Piekielny już nabuzowany ale,
[K] - Proszę skasować, nie spieszy mi się - Widząc jej minę, wiedziałem, że mogę sobie pozwolić na chwilę z piekielnym :)
Tak więc policzyłem i mówię:
[J] - Poproszę 99 groszy.
Oczywiście facet daje stówę, biorę i wydaję mu resztę w 200 dwudziestogroszówkach, 500 dziesięciogroszówkach i dołożyłem resztę normalnie. Oczywiście zamiast w woreczkach, w które były zapakowane rozmienione dla mnie pieniądze, podałem to facetowi na tackę :)
Ten jak się nie zdenerwował:
[P] - Co to ma być?!
[J] - Pańska reszta, chciał pan rozmienić pieniądze - po czym wziąłem się za kasowanie [K]
[P] - Proszę mi to zamienić na normalne pieniądze.
Nauczony wcześniejszymi opowieściami z internetu, wyznaję zasadę Geld jest Geld.
[J] - To są normalne pieniądze, wszędzie w Polsce je panu przyjmą.
[K] już się uśmiecha i zaczyna rechotać.
[P] - Zawołaj kierownika!
Akurat, że kierowniczka zmiany[KZ] była za mną, podeszła
[KZ] - W czym mogę pomóc?
[P] - Ten kasjer wydał mi resztę o tak.
Pani kierownik się tylko uśmiechnęła, spojrzała na mnie i rzekła:
[KZ] - A wydał równo?
[P] oszołomiony - Nie wiem.
[KZ] - Więc policzymy... (klika minut)... Wygląda na to że się zgadza.
[P] - Ale proszę mi to zamienić na banknoty.
[KZ] - Nie mamy takiego obowiązku. Mogę w czymś jeszcze pomóc?

[K] czekając i patrząc na wszystko z boku, miała ubaw po pachy i od tamtej pory została naszą stałą klientką.
[P] od tamtej pory jeżeli już się pojawiał, to albo płacił wyliczoną kwotą albo kartą.
[KZ] opowiedziała to na sklepie i tak o to zostałem małym bohaterem.

sklepy

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 247 (319)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…