zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Krótko i ohydnie o żulu, jakiego miała moja chrzestna przyjemność spotkać.
To zdarzenie miało miejsce parę lat temu w jednym z krakowskich autobusów i zostanie na pewno przez wielu, którzy to widzieli zapamiętane do usranej śmierci.
To był pierwszy dzień weekendu, zima. W autobusie spokój, cisza... do momentu, aż na pokład nie wszedł ON. Ponoć stary,śmierdzący odchodami, no po prostu cud, miód i orzeszki. Sam fakt, że wszedł do autobusu nie był zły, ale to co zrobił było ohydne, a mianowicie położył się na środku pojazdu, wyciągnął swojego (śmierdzącego,brudnego itp.) penisa i zaczął sobie robić dobrze.Mało tego robiąg to wydawał z siebie niecenzuralne odgłosy. Na szczęście szybko pojawił się kierowca autobusu, który wypieprzył go z tego autobusu.
To zdarzenie miało miejsce parę lat temu w jednym z krakowskich autobusów i zostanie na pewno przez wielu, którzy to widzieli zapamiętane do usranej śmierci.
To był pierwszy dzień weekendu, zima. W autobusie spokój, cisza... do momentu, aż na pokład nie wszedł ON. Ponoć stary,śmierdzący odchodami, no po prostu cud, miód i orzeszki. Sam fakt, że wszedł do autobusu nie był zły, ale to co zrobił było ohydne, a mianowicie położył się na środku pojazdu, wyciągnął swojego (śmierdzącego,brudnego itp.) penisa i zaczął sobie robić dobrze.Mało tego robiąg to wydawał z siebie niecenzuralne odgłosy. Na szczęście szybko pojawił się kierowca autobusu, który wypieprzył go z tego autobusu.
Ocena:
-1
(27)
Komentarze