Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#76850

przez ~Obgadywany ·
| było | Do ulubionych
Przeczytana niedawno historia z głównej #76813 przypomniała mi sytuacje którą miałem pare lat temu i chciałbym się z wami nią podzielić :) Może tego troche wyjść.

A więc zaczynamy!

Dla histori ważne jest, że mieszkam i pracuje w moim wyuczonym zawodzie w Anglii dla bardzo znanej firmy w branży motoryzacyjnej.

Ale do rzeczy. Pojechałem z moją jeszcze wtedy narzeczoną do Polski na ślub jej siostry. Przygotowania, ceremonia i cała impreza przebiega zgodnie z założeniami. Wszyscy tańczą, ja też się bawie dobrze aż pojawił się przy mnie ON. Powiedzmy Andrzej. Przysiadł się do mnie i bardzo chce pogadać ze mną. Co się okazało w trakcie rozmowy mieliśmy dokładnie to samo wykształcenie i ktoś mu powiedział o tym jak ja to sobie żyje w UK jak pączek w maśle.

Andrzejek po bardzo krótkiej rozmowie bez większych ceregieli powiedział wprost, żebym mu pomógł dostać prace w tym zakładzie bo on pracuje tutaj w zawodzie ale chce wyjechać z kraju i zarabiać prawdziwe kokosy.

Starałem się Andrzejkowi delikatnie wytłumaczyć, że w tej firmie to tak nie działa. Nie można kogoś wepchnąć po znajomości bo sobie nie pozwalają na to. Druga rzecz, że naprawde trzeba dobrze znać angielski. Firma płaci bardzo wysokie stawki to wymaga. Trzecza rzecz - GOŚCIU, nie znam cie, nie wiem co sobą reprezentujesz, nie będe cie polecał (oczywiście tak dosadnie nie powiedziałem, ale przekaz był ten sam). Jak chcesz, podam ci adres e-mail do działu kadr i próbuj szczęścia.

Gość niby wykazał się zrozumieniem, podziękował za e-maila i szczerą odpowiedź.

Kilka minut po tym poprosił moją narzeczoną do tańca. Wróciła po tym tańcu jakaś poddenerwowana i widać było, że coś dusi w sobie ale nie chciała powiedzieć o co chodzi.

Dnia następnego opisałem jej sytuacje, że gość próbował szczęścia i prosił mnie o załatwienie pracy. Wtedy mi opowiedziała co się stało. W trakcie tańca powiedział jej, że widać od razu, że jestem głupi, że ona zasługuje na lepszego, itp. Generlanie gość w podzięce za moją odpowiedź zjechał mnie z góry do dołu do mojej wtedy narzeczonej a obecnej żony.

Pomyślałem sobie, ok. Niech mu będzie - przejmować się jego opinią nie będe.

Z tego co wiem to gościa wylali z pracy którą miał wtedy i nie udało mu się wrócić do zawodu do tej pory. Sadzi kwiatki w Holandii. Więc chyba miałem racje odmawiając pomocy.

POZA TEMATEM:
Gość miał szczęście, że moja żona nie chciała robić siary na weselu siostry. Krótko mówiąc, wpie****iła by mu tak, że by wylądował na OIOM-ie i to, że była w szpilakch by jej nie przeszkadzało. Ćwiczy sztuki walki i jest w tym wspaniała :)

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 56 (146)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…